Ostatnio poza
cypryjskimi sukcesami europejskiej integracji i możliwością
rozlania tych sukcesów na inne kraje, wybitnymi osiągnięciami naszej
piłkarskiej reprezentacji i nabierającymi dopiero rozpędu
protestami społecznymi, publika w naszym kraju miała jeszcze jeden
temat do indywidualnych i grupowych przemyśleń. Oto jedna starsza
pani (no cóż latka lecą) nazwała na Facebooku, Papieża
Franciszka "ch.jem" i to bez kropki w środku. Pewnie nic by się nie stało, gdyby osobą tą
była pomywaczka ze stołówki przy zbiorczej szkole gminnej w Gminie
Nielisz, która w rozmowie ze swoimi koleżankami użyłaby takiego
określenia. Jednak pani Wójciak to osoba publiczna, artystka i
dyrektor legendarnego Teatru Ósmego dnia, zasłużonego tym, że był
inwigilowany, walczył z komuną zwłaszcza w osobach kolejowych
konduktorów. Pamiętam ich epokowe przedstawienie plenerowe pt. "Mięso", gdzie obrzucali się sztucznymi wędlinami w czasach, gdy
sklepowe półki świeciły pustkami. Komuna była zła, ale artystom
z głodu umrzeć nie pozwalała. Potem się okazało, że to wszystko
są .... opozycjoniści.
Dlaczego pierwsza komuna miała coś przeciwko
teatrowi alternatywnemu? Z tego samego powodu, dla którego
prześladowała niejakiego Kuronia, później czołowego
opozycjonistę, a jeszcze później wrażliwego społecznie
prominenta. Teatr Ósmego dnia, wyrosły na fali przybyłej z zachodu
lewicowej kontrkultury nie mógł liczyć na życzliwie przyjęcie w kraju
nad Wisłą. Tu przecież rządził już socjalizm w jedynie słusznej
wersji, nielubiący trockistowskiej czy frankfurckiej ekstremy, która
na zachodzie miała się doskonale. Tam jej zadaniem było zmiękczanie zachodniej konserwy poprzez ducha rozłamu w burżuazyjnej kulturze, tworząc
nowy język pojęć. Tu zatem nie była ona potrzebna. To co u nas
było uważane za zachodni powiew wolności, było tak naprawdę tą
samą ideologią, która u nas przeżywała swój regres. Dopiero
teraz, po wielu latach widać tę różnicę. Nasza lewica musiała
po prostu dorosnąć do tego, aby przyjąć znaną od dziesięcioleci
na zachodzie strategię. Dlatego zachowanie pani Ewy nie powinno
nikogo dziwić, podobnie jak poparcie jej postawy przez różnego
rodzaju twórców z dawnego alternatywnego nurtu.
Kilka lat temu przyłapałem ją zresztą na podobnej wpadce, która wtedy przeszła bez echa. Nikogo nie powinna zatem dziwić ani jej postawa, ani
wsparcie dla palikotowej trzódki, czy wręcz zajmowanie w niej
pozycji kluczowego bydlątka. Czeka nas eskalacja tego typu postaw i
posunięć tworzących ducha rozłamu w naszym społeczeństwie. Aby
temu zaradzić, trzeba przede wszystkim zrozumieć jak działa
mechanizm ducha rozłamu i politycznej poprawności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj