piątek, 13 listopada 2015

Wskaźnik władzy

    Najciekawszy w polityce demokratyczniej jest moment w którym jedna władza się zwija a druga przychodzi. Nie wiadomo kto wtedy rządzi. Podobno gdy prezydent USA złoży przysięgę, to facet mający walizkę z guzikami uruchamiającymi głowice nuklearne przechodzi zza pleców starego prezydenta i ustawia się za nowym szefem. W starym genialnym teatrze telewizji pt. „Selekcja” na podstawie opowiadania Waldemara Łysiaka realnym atrybutem władzy starego mafioza był posiadany na wyłączność oddział zawodowych morderców.
    Polska jak wiadomo broni nuklearnej nie ma i mieć nie będzie. Nawet zawodowi mordercy musieli zawęzić swoją profesję i stać się zawodowymi samobójcami. Kiedy następuje w Polsce przejęcie realnej władzy? Co może być jej symbolem? Nie jest to proste. Wydaje mi się, że przekazanie realniej władzy następuje u nas w chwili, gdy zaczynają formować się nowe koterie. Gdy hordy, wójtów, artystów, naukowców i wszelkiej maści ludzi podpiętych w taki lub inny sposób pod budżet zaczynają uwieszać się u nowej klamki, szukać wsparcia i pieniędzy. Mój przyjaciel powiedział kiedyś, że jedną z przyczyn upadku PRL było to, że stara PZPRowska władza nie miała już co dzielić i dawać. Podpięte więc pod nią łże-elity nie miały żadnego interesu w popieraniu coraz bardziej cuchnącego truchłem układu. Wbrew pozorom niewiele się w tej kwestii zmieniło, gdyż nadal w naszym kraju funkcjonuje redystrybucyjny system podziału narodowego dochodu w ramach, którego to państwo decyduje na co należy wydać pieniądze swych obywateli. Gdy zabraknie na jedynie słuszne cele – państwo socjalistyczne zaciąga kredyt. Pańska klamka jest zatem najlepszym sposobem egzystencji dla prawdziwych probierzy władzy w postaci klienteli, która to już doskonale wyczuwa kto, kiedy i gdzie podejmuje realne decyzje o przyznaniu środków. System ten wydaje się być dodatkowo wzmocniony przez dystrybucję tzw. środków unijnych, które nie są niczym innym jak powieleniem na wyższym poziomie systemu wewnątrzkrajowego z tą różnicą, że to Bruksela a nie rząd ustalają cele na które przekazywane są środki. Dodatkowo w ten sposób system unijnych funduszy utrwala neokolonialny system panujący w naszym kraju „korumpując” właśnie lokalne elity i skupiając ich uwagę na celach sprzecznych z realnymi potrzebami kraju. Dzieje się tak dlatego, że krajowe środki poza obsługą kredytowych zobowiązań i dofinansowaniu ZUS starczają realnie jedynie na pokrycie części wkładu własnego do realizowanych projektów unijnych, a więc nie ma miejsca w budżecie państwa na suwerenną politykę rozwojową. Redystrybucja dopóki ma miejsce decyduje o stabilności systemu.
    Czy nowej władzy uda się zmienić konstytucję i zlikwidować ów zły zarówno dla autonomii kraju jak i suwerenności obywateli system? Czy ten ambitny cel będzie w ogóle brany pod uwagę? Oby. Ale najpierw będziemy obserwować tasowanie koterii i przechodzenie z jednej pańskiej klamki do drugiej. Proces to powolny ale bardzo interesujący.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj