poniedziałek, 30 listopada 2015

Suwerenność w ostatniej chwili

Ściema III RP polega na wmówieniu całej masie ludzi, że wszystko jest w porządku i że jesteśmy na jedynie słusznej drodze do świetlanej przyszłości. Już sama tego typu narracja powinna wywołać u wnikliwego obserwatora pewne wątpliwości. Bo jak powiedział kiedyś Stanisław Lem, nigdy nie jest tak, że dane społeczeństwo osiąga poziom rozwoju w którym nie ma już problemów. Problemy są zawsze tylko innego rodzaju. Dość przypomnieć, że pojawienie się samochodów ekolodzy końca XIX wieku przyjęli jak wybawienie. Problemem były bowiem złogi końskiego nawozu na ulicach wielkich miast. Rozwój motoryzacji stworzył nowe problemy. Tak więc już wizja europejskiej nirwany, w której rozpłynie się Polska była jedynie słuszną narracją, w którą wierzyli wszyscy, a ci którzy nie wierzyli chociażby dlatego, że uznawali taką wizję za utopijną i bezsensowną siedzieli cicho lub z dala od medialnych tub głównego nurtu. Gdy od czasu do czasu ktoś powiedział coś krytycznego w usłużnych mediach to tylko dlatego, że salon potrzebował takiego głosu, aby móc stwierdzić: proszę państwa, tak wygląda oszołom. Gdy jednak absurdalność i głupota rządzących wspólnotą zaczęła się stawać oczywista, ludzie poczuli się po prostu nabrani. I w tym upatruję jedną z głównych przyczyn klęski PO i zgromadzonego wokół niej ideologiczno - intelektualnego zaplecza. Oni także łgali, wierzyli w swą propagandę, a rzeczywistość skrzeczała. Uchodźcy, złodziejstwo, kunktatorstwo, zadłużenie, brak reform i dialogu z obywatelami czy realny brak obiecywanego i odmienianego przez wszystkie przypadki rozwoju, to tylko przejawy tego samego zjawiska. Dlaczego tak naprawdę w Niemczech w 1918 roku wybuchła rewolucja, która doprowadziła do abdykacji cesarza? Z bardzo prostego względu. Niemcy przez całą I Wojnę Światową byli przekonywani o rychłym jej zwycięstwie. I nagle w przeciągu kilku dni okazało się, że wojna jest przegrana a oni nie dość, że zostali upokorzeni zostali także bankrutami.
Czy zatem wielkie nagłe klęski rządzących obozów mają swoje źródło w demaskacji ich totalnej ściemy i w tym, że okłamywani dowiadują się jak jest naprawdę? Tak. Przecież nic innego jak słynne słowa byłego szefa węgierskiego rządu: „Przez ostatnie półtora roku kłamaliśmy rano, wieczorem i w nocy”, które usłyszeli jego rodacy doprowadziło do upadku lewicowego rządu. To dzięki słowom pyskatego poprzednika premier Orban rozpoczął nie tylko odnowę Węgier ale i Europy. PiS uzyskał władzę nie tylko dzięki programowi i krytyce opętanego aferami obozu PO, ale dzięki konsekwencji w głoszeniu swej wizji stając się jedyną wiarygodną siłą dla wielu. 
Być może zatem nadchodzi czas, aby pójść nieco za ciosem i powiedzieć coś o czym zdaje się wiedzieć część naszych elit? Nadszedł czas aby powiedzieć to jasno i wyraźnie. Nasze przystąpienie do Unii Europejskiej było katastrofą. Nie tylko w kategoriach ekonomicznych ale i cywilizacyjnych. Po krótkim okresie dobrobytu wywołanego konsumpcją tzw. unijnych środków, które miast rozwoju pozostawiają po sobie skolonizowaną gospodarczo i olbrzymi dług publiczny przychodzi czas katastrofy na wszelkich polach. UE będąca mieszaniną niemieckiej polityki i realnego socjalizmu zaczyna w tej chwili popełniać samobójstwo. 
Dziesięć lat temu nikt nie dyskutował. Wszystko było jasne. UE to zachód bogactwo, dobrobyt, a nie wejście do unijnych struktur to głód i Białoruś. Byliśmy jak idący przez pustynię spragniony człowiek, który dociera do morza. Rzuca się na fale, ochładza ciało i chłepce bez opamiętania morską wodę. Tak jak powiedział na szczęście były nasz premier, a obecnie uchodźca Donald Tusk liczy się "tu i teraz". Nie ważne, że na drugi dzień lub już za kilka godzin zacznie konać w bólach. Ważne, że w tym momencie poczuł ulgę... 
Choć nie wszystko w obecnym rządzie wywołuje mój entuzjazm, to chcę powiedzieć jedno: należy docenić wszelkie wysiłki prezydenta i rządu aby przywrócić naszą podmiotowość, wykorzystać geopolityczne położenie i prowadzić autentyczną, zgodną z naszą racją stanu politykę rozwoju nie tylko ekonomicznego. Wizyta Prezydenta w Chinach była tego najlepszym przekładem. Wystąpiliśmy jako drużyna krajów Europy Środkowej we własnym interesie, a nie interesie Niemiec. To doniosły fakt. Być może uda nam się odtworzyć politykę jagiellońską, która wraz z upadkiem cesarstwa austro-węgierskiego przestała mieć w naszej przestrzeni godnego reprezentanta? Można powiedzieć, że wreszcie. Ale czy spustoszenie kraju i uczynienie z większości obywateli niewolników oraz islamska inwazja na ideologicznie i duchowo bezbronną Europę musiały nastąpić, aby ludzie otworzyli oczy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj