Zakładany deficyt budżetowy na przyszły rok stanowi ok. jednej trzeciej przychodów państwa. Idziemy więc ostro w kierunku scenariusza greckiego. Pospołu socjalni patrioci razem i na przemian z uśmiechniętymi ślepcami doprowadzają do tego, że ostatnie instytucjonalne fragmenty państwa rozpuszczą się niczym cukier w herbacie. To początek końca, który nie dokona się przy pomocy obcych czołgów, ale przy pomocy braku przelewu na konto pracowników państwowej administracji. W podobny sposób dokonał się kres państwa Romanowów: wszyscy mieli wyrąbane na dogorywające państwo, bo jego funkcjonariusze nie mieli na podstawowe potrzeby, a władzę mógł wziąć ten kto chciał i miał na to ochotę. Bolszewikom realnie wystarczyło kilkuset marynarzy i grupa uzbrojonych po zęby łotewskich najemników. Tu wszystko przebiegnie nieco bardziej finezyjnie. Po prostu nie do końca określona struktura będzie wydawać polecenia z mocą dekretów. Jak nie zrealizujesz – nie dostaniesz na żarcie. Proste. Nagle okaże się, że pozapaństwowa masa upadłościowa da się błyskawicznie zreformować, a rządni swojego haraczu lichwiarze sięgną po majątki pospołu państwowe jak też skołowanych byłych obywateli. A wtedy demonstruj, pisz, się bulwersuj. Jak będziesz podskakiwać, to władza przejdzie do etapu dołów z wapnem dla niepokornych, którzy zaczną znikać w bliżej nieokreślonych okolicznościach. I tak się robi historię: osiąga się dalekosiężne cele nie swoimi rękami.
Tylko jak do tego doszło? To proste: państwo, którego nie stać na określony poziom usług socjalnych uruchomiło je przy jednoczesnym upośledzeniu systemu prawno -administracyjnego pozwalającego bezkarnie kraść. Tak więc już w zalążku III RP był zawarty syndrom jej upadku. „Bękarta Traktatu Wersalskiego” istniejącego wyłącznie dzięki wdrukowanej kulturowo woli ludu tubylczego i z jego przyzwyczajenia można po prostu wyłączyć w dowolnym momencie. Oczywiście trwa to chwilę. Guzik został wciśnięty w momencie przyjęcia Traktatu Lizbońskiego. Od tego czasu zaczęła się powolna ale systematyczna erozja struktur państwa. Tylko kto o tym dziś pamięta? Za chwilę cała masa „patriotów” niczym przedstawiciele wielkiej emigracji w XIX wieku płakać będzie nad losem umęczonej ojczyzny tworząc podwaliny pod kolejne powstania, których zadaniem będzie tylko „wystrzyżenie” z owcy, którą jest lud tubylczy wzrastającego runa nowych elit tak, aby niewola była skuteczna i ostateczna. Rozpuścimy się więc jak cukier w herbacie, aby inni zachwycali swe podniebienia jej smakiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj