niedziela, 16 listopada 2008

Akustyk poszukujący

Kiedyś jeden znajomy muzyk opowiadał mi o idei "akustyka poszukującego". To taki jegomość, który siada za konsoletą i z przejęciem próbuje być odpowiedzialny za nagłośnienie koncertu. Jednak chęć poznania jest silniejsza od niego, więc przesuwa potencjometry na konsolecie myśląc: "ciekawe co się stanie jak dam TO trochę wyżej?". Oczywiście tego typu postawa wywołuje frustrację na scenie lub wśród widzów wyposażeniowych w co wrażliwszy słuch. To dudnią basy, to w odsłuchach głucho...Okazuje się, że znaleziono rozwiązanie. Co lepsze zespoły mają własnych akustyków i własny sprzęt nagłośnieniowy, nie mogąc ryzykować porażki.
Od pewnego czasu widzę różne pomysły różnych poszukujących "akustyków": "Ciekawe co się stanie jak wprowadzimy euro, albo co będzie jak zrobimy referendum w tej sprawie?"
Na szczęście prawdziwym akustykiem nie może być każdy. Wielu się za to wydaje, że politykiem może być każdy i często są to rzeczywiście ludzie z przypadku. Jednak co sprytniejsze duże firmy nie wspominając już o globalnych korporacjach (podobnie jak co bardziej znani muzycy rockowi mający swoich akustyków) czy instytucjach międzynarodowych dysponują całą armią własnych gotowych na największe poświęcenie polityków. Ci, w uznania godny profesjonalny sposób lobbują na rzecz takich a nie innych rozwiązań i "poszukują" dla swoich mecenasów co lepszych geszeftów.
Brak jasnych i przejrzystych regulacji i przepisów dotyczących właśnie lobbingu to kolejny dowód na kolonialny charakter naszego państwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj