Przetaczające się przez nasze ekrany telewizyjne seriale kryminalne produkcji USA (Wzór, Kryminalne Zagadki ..., Kości itp.) pokazują pewien zafałszowany obraz rzeczywistości. Mianowicie świetnie wykształceni, wyszkoleni i obdarzeni ponad przeciętną inteligencją policjanci posługujący się wręcz kosmiczną technologią rozwiązują z pozoru nierozwiązywalne przestępstwa. Jest to oczywista bzdura i manipulacja, ale odnosi prewencyjny skutek. Wielu potencjalnych przestępców zastanowi się 30 razy zanim popełni jakiś niegodziwy czyn. Wie z przekazu telewizyjnego którym jest bombardowany, że jak takie cwaniaki jak w serialu wpadły, to co on będzie podskakiwał i tak go złapią. To przecież nieomalże oczywiste, że jak zaparkuje w niewłaściwym miejscy, albo siądzie po piwie za kierownicę to zaraz "stanie u drzwi załoga Dżi". Gdyby tak miało być w rzeczywistości to musiałoby być jak w piosence Młynarskiego: "Na jednego mieszkańca jeden szeryf przepadał, jeden szeryf na jednego mieszkańca." (A i tak coś tam zgniło)... Cały świat kupuje ten chłam i przy okazji efekt jest powtarzany także i u nas. Jednak chyba nie wszyscy łykają ten kit w kraju, gdzie policja nie ma na paliwo, a Pani mądra minister nie wiadomo od czego przekonuje o wyższości patroli pieszych nad samochodowymi.
Eksplozja tego rodzaju seriali i ewidentna (skądinąd pożyteczna) ich rola manipulacyjna uświadamia mi jedną rzecz: kiedy na "masę" stosuje się tego rodzaju sztuczkę, to znaczy, że przestają w tym społeczeństwie działać tradycyjne hamulce - czyli normy moralne. A to jest już dość niepokojące. To znaczy, że w USA wzrasta przestępczość lub jej wzrost jest hamowany nie przez silną pozycję rodziny i funkcje kontrole społeczności lokalnej lecz przez media. Znaczy to także, że mamy do czynienia z atomizacją społeczną i możliwym wykorzystywaniu mediów do manipulacji społecznej nie tylko tej pożytecznej. Np. wytłumacz przeciętnemu polskiemu "inteligentowi", że Unia to nie samo dobro - jak go nauczono, że Radio Maryja - to nie zło i ciemnogród - jak on wie i tak lepiej. Największy dramat polega na tym, że tego rodzaju wygoda intelektualna zwalnia z samodzielnego myślenia i krytycznego podejścia doi świata. A to już jest bardzo, bardzo niebezpieczne i ociera się o totalitaryzm z fasadową funkcją demokracji.
Kiedyś będąc naiwnym młodzieńcem gdy szedłem obok Uniwersytetu wieczorem i widziałem palące się światło, myślałem, że tam pracuje jakiś naukowiec i wymyśla jaki potrzebny ludzkości wynalazek. Teraz wiem, że albo dwóch "naukowców" rozpija flaszę, albo sprzątaczka zapomniała zgasić światło. Z naiwności wyrasta się z wiekiem.
Eksplozja tego rodzaju seriali i ewidentna (skądinąd pożyteczna) ich rola manipulacyjna uświadamia mi jedną rzecz: kiedy na "masę" stosuje się tego rodzaju sztuczkę, to znaczy, że przestają w tym społeczeństwie działać tradycyjne hamulce - czyli normy moralne. A to jest już dość niepokojące. To znaczy, że w USA wzrasta przestępczość lub jej wzrost jest hamowany nie przez silną pozycję rodziny i funkcje kontrole społeczności lokalnej lecz przez media. Znaczy to także, że mamy do czynienia z atomizacją społeczną i możliwym wykorzystywaniu mediów do manipulacji społecznej nie tylko tej pożytecznej. Np. wytłumacz przeciętnemu polskiemu "inteligentowi", że Unia to nie samo dobro - jak go nauczono, że Radio Maryja - to nie zło i ciemnogród - jak on wie i tak lepiej. Największy dramat polega na tym, że tego rodzaju wygoda intelektualna zwalnia z samodzielnego myślenia i krytycznego podejścia doi świata. A to już jest bardzo, bardzo niebezpieczne i ociera się o totalitaryzm z fasadową funkcją demokracji.
Kiedyś będąc naiwnym młodzieńcem gdy szedłem obok Uniwersytetu wieczorem i widziałem palące się światło, myślałem, że tam pracuje jakiś naukowiec i wymyśla jaki potrzebny ludzkości wynalazek. Teraz wiem, że albo dwóch "naukowców" rozpija flaszę, albo sprzątaczka zapomniała zgasić światło. Z naiwności wyrasta się z wiekiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj