sobota, 22 sierpnia 2009

Na niby?

PRL był państwem na niby. Tak więc trudno oczekiwać aby następczyni i kontynuatorka tej linii - III RP, była państwem poważnym. Bez radykalnych zmian nie jest możliwe upoważnienie. Patologia dotyczy zwłaszcza mobilności społecznej i zawodowej a co za tym idzie i sposobu selekcji elit, oraz kompletnego paraliżu i skorumpowania systemu wymiaru sprawiedliwości. Przejawów tego i konsekwencji jest wiele, jednak na szczególną uwagą zasługuje nasza służalcza polityka zagraniczna w stosunku do najbliższych sąsiadów.
Wbrew powszechnie głoszonej propagandzie, Polska jest krajem prowincjonalnym. Ciągle podkreśla się jakim jesteśmy wspaniałym narodem. każda komentowana w mediach światowa opinia, musi jeśli jest mieć podkreślony polski wątek. A tak naprawdę jesteśmy mało liczącym się krajem skutecznie pozbawionym elit, a przez to i racji stanu. W radiu jakiś mądry człowiek powiedział, że jesteśmy jedynym narodem w Europie, który w latach czterdziestych stracił elity, zastąpione następnie nowymi. Zerwany został w ten sposób naturalny ciąg kodu kulturowego. Podobny zabieg zastosowano w 1989 roku, gdzie stare autorytety musiały zostać zastąpione nowymi, bo przecież ktoś musi mówić ludziom jak mają myśleć i co robić, co jest normą, co dobrem a co złem. Zadanie to dzielnie od 20 lat wykonuje Gazeta Wyborcza.
Doskonałym wskaźnikiem konkwisty jest doprowadzenie do zaniku degradacji rodzimych elit wyrażona pozycją i rolą zawodu dziennikarza. Redaktorzy zmieniają się jak przelatujące meteory na sklepieniu redakcji. Ich wiek - 25-30 lat - powoduje, że nie zdążyli oni nabrać jeszcze odpowiedniej refleksji co do otaczającej ich rzeczywistości. Klientelizm i brak elementarnego poczucia misji społecznej to także cech naszych prasowych elit. Jest to przy okazji wskaźnik słabości systemu edukacji.
Administracyjny formalizm staje się głównym orężem w walce administracji ze społeczeństwem. Gąszcz i bezsens różnego rodzaju narzuconych z zewnątrz regulacjo musi spotkać się ze społecznym oporem. Paradoksem całej sytuacji jest to, że lud uosabia system administracyjny z państwem, które winien jest kochać w imię patriotycznych ideałów. Tym czasem państwo etatystyczno - dystrybucyjne nie jest już reprezentantem społecznych interesów. Uświadomienie ludziom, że aparat państwowy jest narzędziem w rękach okupantów, a procesy oddolne jedynym stymulantem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego jest głównym zadaniem najbliższych lat. Uosobieniem tej filozofii jest zwłaszcza kwestia okręgów jednomandatowych jako skutecznego sposobu na odbudowę prawdziwych elit politycznych.
Tym czasem procesy zaniku wspólnoty narodowej i lokalnej poprzez wyzbycie się własnej tradycji w połączeniu z socjalistycznym modelem gospodarki centralnie opanowanej wyrażonej przez fundusze unijne, są głównymi mechanizmami atomizacji i kolonizacji Polski.
Gdy coś jest na niby, lub jakaś instytucja społeczna nie realizacje posieżonych jej zadań, ktoś inny przejmuje nieformalnie tego typu funkcje. Jeśli opisana wyżej diagnoza jest prawdziwa, za chwilę pojawi się w Polsce drugi obieg: kulturowy, informacyjny i polityczny. A może już się pojawił?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj