Michaił Gorczakow mawiał, że wierzy tylko w zdementowane informacje. Ponieważ człowiek obija się w różnych kręgach, to i owo przeżył i wie, dotarło do mnie ostatnio kilka ciekawych obserwacji ludzi, którzy naprawdę wiedzą co mówią. Bardzo chciałbym, aby ktoś te informacje zdementował, ale pewnie próżno szukać takiego tytana odpowiedzialności.
Obserwacja 1.
Jeden z mych kolegów zauważył ostatnio, że Chińczycy przyleli bardzo ciekawą strategię osiedlania się w Polsce. Nie wiadomo czy mamy do czynienia z celowym dzianiem czy kulturową strategią przetrwania, ale sam trend - o ile jest obserwowany na większej próbie jest dość interesujący. Otóż podobno chińscy emigranci osiedlając się w naszym kraju nie tworzą diaspory. Jest to na swój sposób socjologiczny fenomen. W małych miejscowościach pojawia się jedna chińska rodzina z dziećmi, która otwiera i prowadzi tam sklep. Z jednej strony mamy ekspansję przestrzenno - kulturową, wrośniecie w lokalną społeczność, z drugiej zaś zabezpieczenie interesów chińskich hurtowników. Powstaje w ten sposób niezależna sieć dystrybucji dóbr. Dlaczego jedna rodzina? Dwie lub więcej to już społeczność. Poza tym pojawiałby się element konkurencji. Proces ten dotyczy małych miasteczek. Ciekawe, nieprawdaż?
Obserwacja 2.
Lwia część upadłość przedsiębiorstw zasądzana przez nasze niezawisłe sądy odbywa się na wniosek.... ZUSu. ZUS ponoć nie tylko wnioskuje o upadłość ale bardzo często o zakaz działalności dla właścicieli. Jeśli to prawda, to mamy do czynienia z niespotykanej chyba na świecie sytuacji, w której instytucja publicznej użyteczności odcina gałąź na której sama siedzi i likwiduje na stałe miejsca pracy.
Obserwacja 3.
Każdemu projektowi infrastrukturalnemu realizowanemu z tzw. Łnijnych Funduszy towarzyszą trzy kredyty. Po pierwsze to nie są fundusze unijne. Stają się nimi, gdy kraj rozliczy się z danej transzy i wyda kasę. Wcześniej to pieniądze krajowe a właściwie pochodzące z kredytu, który zaciąga Bank Gospodarstwa Krajowego. Państwo pokrywa tymi pieniędzmi wydatki beneficjentów i cierpliwe czeka na zwrot środków z Brukseli. Kredyt nr 2 to ten, który wójt berze na realizację inwestycji i teczka na otrzymanie pieniędzy od rządu. Kredyt nr 3. zaciąga wykonawca inwestycji, bo musi kupić materiały, wyjąć sprzęt itp. Mamy więc minimum trzy kredyty na tych samych pieniądzach wpisane w system. Towarzyszą im często te wynikające z zatorów biurokratycznych. Oczywiście nikt nie wilcza tego faktu do naszego bilansu zysków i strat związanych z integracją. Kredyt nr 1 i 2 są pewnie odpowiedzialne za generowanie sporej części długu publicznego.
Ale o czym mowa. Lansowany dziś przez Prezydenta w Sejmie projekt konstytucji, która ma wprowadzić wymarzone Euro i całkowicie nas zwasalizować, przypomina inne zmiany w innej konstytucji. 10 lutego 1976 roku wprowadzono do ustawy zasadniczej PRL zapis o przewodniej roli PZPR i przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Oczywiście przyjaźń z ZSRR była wtedy niepodważalnym dogmatem, tak samo jak w tej chwili nasze członkostwo w Łunii, wiec po co te zmiany? Aby utwierdzić się w dogmacie. To taka „modlitwa wiernych”. Poza tym warto jest nas wsadzić do strefy Euro po to, aby wyssać nasz kraj do cna. Niezależny pieniądz to niezależna gospodarka. Na szczęście ZSRR runął podobnie jak za chwilę Łunia i pewnie stąd ten pośpiech. Oby to nie był upadek kontrolowany jak w pierwszym przypadku. Potem może być tylko jeszcze gorzej. Przyjaźń socjalistycznej Rosji i socjalistycznych Niemiec to nic innego jak socjalistyczne megamocarstwo od Atlantyku po Pacyfik. Może zatem Putin jest sprytniejszy od Stalina? Być może kluczem do zrozumienia owych "puzzli" jest azjatyckie osadnictwo? Podobno z przybyłych przez ostatnie 20 lat do naszego kraju prawie dwustu tysięcy Wietnamczyków żaden jeszcze formalnie nie umarł. To dopiero ciekawy wskaźnik i konia z rzędem temu kto powie o nim głośno. Ale to oczywiście także niezdementowana informacja.
Fundamentem wszelkich tego typu "przemian" jest zawsze demoralizacja. Ta u nas osiągnęła właśnie chyba swoje apogeum, o czym świadczą "nekrofilie ciągoty" nowo powstałych grupowań. Ale to tylko kolejny wskaźnik, jak daleko polityka odseparowała się od rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj