Przedwczoraj obejrzałem film pod tytułem: "Szpieg". Uczyniłem to dziś samo także dziś. Tym razem lapidarne tłumaczenie oryginalnego tytułu wydaje się trafione. Oryginalny tytuł: "Druciarz, Krawiec, Żołnierz, Szpieg" pewne by się nie sprzedał. Film jest świetny do tego stopnia, że dopiero za drugim razem pojąłem intrygę. Ale i tak będę musiał obejrzeć go trzeci raz. Ale to za jakiś czas.
Genialna intryga i niesamowita kreacja Garego Oldmana to niewątpliwe atuty tej produkcji. Film ma wszakże jedną zasadniczą wadę: przy nieco bardziej wnikliwym jego obejrzeniu można dojść do wniosku, że służby specjalne składają się w sporej części z sodomitów. Co najmniej trzech głównych bohaterów książki nie ukrywa swych skłonności. Film powstał na podstawie książki John'a le Carré pod tym samym tytułem, która miała swoją premierę w 1974 roku. Ciekawe czy literacki pierwowzór filmu także posiada tego typu wątki? Jeśli tak nie jest, byłby to dowód na postępującą polityczną poprawność. A jeśli zamierzeniem autora było pokonanie czytelnika, że sodomita w homofobicznym świecie to idealny materiał na szpiega? Musi przecież ciągle obawiać się zdemaskowania i nauczony jest podwójnego życia. Mam jednak nieodparte wrażenie, że w grę wchodzi bardziej pierwsza ewentualność. Muszę kupić książkę i przeczytać książkę, aby się o tym przekonać.
Po tym jak Real Madryt usunął ze swego herbu krzyż tylko po to, aby nie drażnić muzułmanów, wszystko jest możliwe. Pytanie dlaczego muzułmanom przeszkadza ten symbol kaźni uznawanego przez nich proroka, nie mam pojęcia. Nam raczej nie przeszkadza półksiężyc, no chyba że za chwilę uwieńczy kopułę jakiejś romańskiej nieużywanej od dawna świątyni gdzieś w zachodniej europie.
Widać wyraźnie, że polityczna poprawność powoli, a skutecznie przeobraża niczym orwellowskie Ministerstwo Prawdy naszą historię i rzeczywistość. Ograniczenie ilości lekcji historii i wywołany tą decyzją protest głodowy nauczycieli nie jest w tej układance przypadkiem.
Ale dzięki temu mam pomysł na nową książkę. Ponieważ chciałem oderwać się od "Rekonfiguracji", a jednocześnie wielu moich czytelników powtarzało, że chciałoby przeczytać dalszy ciąg tej historii, znalazłem chyba "zgniły kompromis" lub jak kto woli "złoty środek" między tymi skrajnościami. Będzie to druga część, ale nie druga część. O czym będzie ta historia? O tym, o czym wyłącznie warto pisać: o miłości i śmierci. Oczywiście będzie intryga i eklektyzm stylów. Ale więcej do dnia premiery nawet nie pisnę słowa na ten temat. Spadnie też - już od jakiegoś czasu obserwowalna - moja blogerska aktywność, ale to chyba zrozumiałe.