Minął już niemalże tydzień od premiery mojej powieści. Przez ten czas odnotowałem niesamowity ruch, wiele pytań i ogólne zainteresowanie, które tak szybo się skończyło jak się zaczęło. No i spokój. Nie czas teraz na podsumowania. Muszę odczekać jeszcze trochę. Pora więc wrócić do do codziennej blogerskiej rzeczywistości.
Przez serwisy informacyjne przebiegła niczym meteor wiadomość o tym, że Islandia oddała wcześniej niż należało ratę kredytu do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. „Znaczy to, że gospodarka tego kraju, który jeszcze nie tak dawno stał na krawędzi bankructwa zaczyna się prawidłowo rozwijać” - powtarzał w radiu treser ekonomiczny. Nic bardziej mylnego. Gospodarka tego kraju miała się zawsze świetnie. Problem polegał na tym, że durni politycy wprowadzili go w spiralę zadłużenia i zmusili ludzi do spłaty zobowiązań komercyjnych banków. Ludzie się zbuntowali, wybrali nowe zgromadzenie narodowe, zmienili konstytucję ukarali winnych, a teraz jak najszybciej spłacają zobowiązania aby znów być wolni i suwerenni w swej małej, chłodnej ojczyźnie. A no właśnie małej. To znaczy, że w takim kraju wpływ medialnego prania mózgów jest niewielki. Ludzie znają się wzajemnie i znają swoich polityków. Nie potrzebują więc pośrednictwa mediów w kreowaniu opinii.
Ciekawe kiedy ludzie w Polsce zrozumieją, że zmieniła się przez ostatnie dekady forma podboju. Czym innym jest współczesny wasal w stosunku do tego, który istniał w średniowieczu. Teraz nie trzeba przecież podbijać ogniem i mieczem i nakłaniać w ten sposób do płacenia dziesięciny. Wystarczy utrzymać ludzi w przeświadczeniu, że to oni mają kontrolę nad wszystkim, a potem kazać mi płacić 6 złotych za litr benzyny. W cenie akcyzy jest przecież także opłata za lichwiarski kredyt, a właściwie za elektroniczne impulsy, którymi pozwolono naszym namiestnikom się posługiwać po to, aby mogli spełniać swe socjalne utopie.
Jak widać mieszkańcy Islandii zdają sobie z tego sprawę, dlatego czym prędzej wolą mieć ten koszmar za sobą. My natomiast jako sławianie mamy chyba inny sposób. Wielowiekowe doświadczenie nauczyło nas w sposób spontaniczny tworzyć struktury niezależne względem fasadowego państwa. Dlatego nie jest tak źle. Nie zmienia to faktu, że zaciągnięte kredyty trzeba będzie spłacić w takiej czy innej formie. Czym szybciej tym lepiej. W praktyce jednak powrót do normalności może być długi i bolesny.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzy zainteresowanie tak definitywnie się skończyło? Nie do końca, myślę że gros osób wciąż poleca tę książkę dalej i dalej, może nie bezpośrednio przez Twojego bloga, a po prostu przekazując plik; stąd też wrażenie że brak już zainteresowania. Ja muszę powiedzieć za siebie, że książkę tą odebrałem jako projekcja tego co nas czeka, jeśli polityka światowa nie ulegnie zmianie, czyli niejako ostrzeżenie wysłane do społeczeństwa. Myślę, że właśnie czegoś takiego ludziom potrzeba, aby przejrzeli na oczy. Wciąż przekazuję ją dalej i dalej..
OdpowiedzUsuńW sumie nie tyle chodzi o politykę światową, a zachowanie społeczeństwa jako ogółu, o to, że stajemy się coraz gorsi jako ludzie dla siebie nawzajem. I o bardzo wiele innych rzeczy, ciężko to streścić w kilku słowach, książka jest po prostu świetna.
OdpowiedzUsuńMam obmyślony dalszy ciąg. W pewnym sensie dalszy ciąg... Nie mam tylko czasu, aby nad tym przysiąść. Jak się skończą wiosenne porządki, kupię sobie nową klawiaturę do laptopa i jazda. Choć pośpiech w tej branży jest raczej niewskazany i wiem, że jeszcze mi się koncept zmieni parę razy.
UsuńDzięki za uznanie i dystrybucję. Odnoszę wrażenie, że to taka nasza "krucjata".