czwartek, 22 marca 2012

Znalazłem siebie na Street View

Niby nic wielkiego. Ale gdy dzisiaj dowiedziałem się, że Google udostępniło zdjęcia z ulic polskich miast, przypomniałem sobie od razu w którym miejscu widziałem przejeżdżający "dziwny" samochód. Jak się okazało on także widział mnie i to akurat w chwili, gdy przystanąłem, aby pogadać ze swoją małżonką przez telefon. 
I tak oto stałem się częścią globalnej usługi pewnej korporacji, ale w końcu ten blog jest inną globalną usługą tej samej korporacji, więc nawet gdy mi się to nie podoba i tak jestem jej częścią. Ktoś kto czyta to co ja piszę jednocześnie jest konsumentem reklam korporacji, która dzięki temu nie każe mi jeszcze płacić za prowadzenie bloga. Można powiedzieć wiele o bezdusznych mutantach post-kapitalizmu, które mają więcej wspólnego z radzieckimi kombinatami niż wolnym rynkiem, ale jedno jest pewne: gdyby Google było zarządzane jak PKP, Street Viev by nigdy nie powstała.
Tylko do czego to może doprowadzić? http://antyweb.pl/google-ma-nowy-bardzo-kontrowersyjny-pomysl-na-spersonalizowanie-reklam-na-ekranach-smartfonow/
W końcu między innymi o tym jest moja powieść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj