Obejrzałem wczoraj pierwszy odcinek słynnego już niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” i nie jestem specjalnie zaskoczony. Scenariusz filmu oparty jest na starym sprawdzonym schemacie, którego przykładem pośród naszych produkcji jest obraz „Jutro pójdziemy do kina”. Grupa młodych ludzi tuż przed wojenną nawałnicą żyje sobie beztrosko, planuje, marzy, flirtuje. Potem zaczyna się wojenny dramat. Tyle podobieństw, bo o ile w polskiej produkcji wojna zaczyna się we wrześniu 1939 roku, o tyle dla wesołej niemieckiej gromadki prawdziwa wojna to atak na ZSRR. Film pełen jest uogólnień i niedomówień, a prawda historyczna traktowana jest w nim na opak, o czym pisał już jakiś czas temu alarmując opinię publiczną historyczny konsultant serialu. Film co do manipulacyjnej konstrukcji przypomina mi „nasz” serial – „Polskie drogi”, gdzie losy bohaterów, narracja i fakty pokazane są tylko po to, aby uprawdopodobnić w oczach widza jego propagandowe przesłanie. Pisał już o tym cytowany przez mnie Jerzy Dobrowolski we „Wspomnieniach moich pamiętników”
„Przykro mi np. gdy moje dzieci z przyjemnością oglądają w TV serial Jerzego Janickiego pt. „Polskie drogi”.To bardzo wredny serial.
Wiele jest u nas publikacji, imprez, sztuk, widowisk czy książek tak ewidentnie marnych, tendencyjnych i głupich, że na ich rzeczywistej wartości pozna się nawet młodzież, z Tłuszcza powiedzmy dla której wesołe miasteczko i pite tamże wino jest największą miarą życia kulturalnego. Ale serial „Polskie drogi” napisany jest z autentycznym talentem i przez to wredniejszy. Bo ten serial wciąga, każe z uwagą śledzić losy bohaterów. Losy często tragiczne i bardzo ludzkie, prawdziwe. A jednocześnie niezauważalnie, jakby niechcący wsącza się w odbiorcę fałszywe tło, na na którym ta akcja się toczy. Tło historyczne złożone z pół, z ćwierćprawd, a stwarzające bardzo sugestywne pozory prawdy prawdziwej.
Słyszałem, że podobno autor przechwalał się nawet swoją postawą, twierdząc, że jeśli nie można wszystkiego, to chociaż trzeba „przemycać” część prawdy. Obrzydliwe.”
Jerzy Dobrowolski w „Wspomnieniach moich pamiętników”, 2010 s. 28 i 41. Notatki pochodzą z roku 1979.
Innymi słowy, stwórz sympatycznych bohaterów, z którymi utożsami się widz i osadź ich w po części sfałszowanej rzeczywistości, zachowującej tylko pozory historycznego przekazu, a w efekcie uzyskasz wiarygodność. Rozumiem, że najlepsze sceny ze słynnym polskim antysemityzmem w wykonaniu partyzantki AK – dopiero przed nami, jednak i one wpisują się w politykę historyczną „dzieła”. Rozumem też podział na dobrych i złych Niemców, tych z Wermachtu i tych z SS, którzy strzelają w głowy żydowskich dziewczynek. Tego typu zabiegi nie są niebezpieczne, gdy pozostają niezdemaskowane.
Co innego w całej tej sprawie jest przerażające. Uświadomiłem sobie właśnie, że staliśmy się właśnie cywilizacyjnie i kulturowo skolonizowani, że niemiecki punkt widzenia na historię w masowym i propagandowym odbiorze zaczyna być naszym punktem widzenia. Jakieś AK? Jakaś wojna? To nie ważne – decydenci z TVP nakazują nam utożsamiać nam się z losami młodych Niemców. Indoktrynacja na makro poziomie zmieniła swój wektor po przeszło 20 latach względnego spokoju i obiektywności. Tak jak kiedyś mieliśmy przyjąć za swój punkt widzenia losy bohaterów „Cichego Donu”, czy „Lecą Żurawie” albo „Żywot człowieka” (nie wspominając już o naszych kłamliwych produkcjach al’a historia – ficton), tak teraz widać wyraźnie, gdzie znajduje się centralna naszej historycznej indoktrynacji. Odnoszę wrażenie, że nasze władze szybką emisją serialu, starają się nie tyle - jak twierdzą - wywołać dyskusję, lecz poszukują usilnie dla nas nowej rodziny zastępczej. Innymi słowy ich matki i ojcowie - mają stać się naszymi macochami i ojczymami.
Wypada tylko mieć nadzieję, że gdy – tym razem już „nasza” Bundeswera, lub inne „Europejskie Siły Stabilizacyjne” - zacznie czynić porządki w zbudowanym „Nadwiślańskim Obszarze Etnicznym”, nowemu pokoleniu żołnierzy tych formacji będzie tak samo przykro – jaki ich serialowym odpowiednikom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj