sobota, 30 kwietnia 2011

Prawdziwe pieniądze...

Miś: Powiedz mi po co jest ten miś ? 
Hochwander: Właśnie, po co ?
Miś: Otóż to ! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś ? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem ? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu i co się wtedy zrobi ?
Hochwander: Protokół zniszczenia… ?
Miś: Prawdziwe pieniądze zarabia się tylko na drogich, słomianych inwestycjach. 
[Hochwander chwyta za butelkę koniaku]
Miś: Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie ! Nie stać cię ! Ty musisz oszczędzać !
Hochwander: Słuchaj Rysiek ! Ty nie bądź taki demagog ! Jak ty robisz kombinacje to jest wszystko dobrze, a jak ja coś zaproponuję ... to mi robisz szkolenie !
Miś: Ja kombinacje ? Powiedz mi jedna, a dam ci wypić cała butelkę koniaku. No, no ?
Hochwander: Daj mi pięćdziesiątkę ! 
Miś: No mów !
Hochwander: A kto nakręcił aferę z fałszywym bratem ? Przerwałem zdjęcia, ogłoszenie. Kosztowało mnie to ponad trzysta tysięcy.
Miś: Ciebie ?
Hochwander: Pieniądz jest pieniądz ! Kilkaset tysięcy, za niepewne kilkaset dolarów i to jak ciotka będzie miała gest. I to według Ciebie jest w porządku !
Miś: Janek ! Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych. Nie bądźmy Pewex`ami. Dostajemy za tego misia, jako konsultanci 20% ogólnej sumy jego kosztów i już. Więc im on jest droższy, ten miś tym… no ? Koniaczek ?
Hochwander: Podwójny…Stać mnie !

Przypomniałem sobie tę scenę z arcydzieła autorstwa Stanisława Barei, gdy usłyszałem wypowiedź pewnego naukowca odnośnie zakupów sprzętu laboratoryjnego i badawczego na publicznych szkołach wyższych. Stwierdził on, że sam zadał sobie pytanie pracując niegdyś w pewnym laboratorium za wielką wodą, dlaczego tamtejszy sprzęt jest często totalnie zdezelowany, niemal na granicy awarii, pozlepiany srebrną taśmą, za wynalezienie której jej autor powinien dostać specjalnego Nobla? Natomiast nasz sprzęt laboratoryjny jest nowy, przepiękny wypucowany. Ot i problem... Dlaczego. Odpowiedź okazała się dość banalna. Nasze uniwersytety kupują sprzęt dla dobra nauki i postępu, a tamtejsze dlatego że jest potrzeby, a dopóki pracuje i koszty jego napraw mieszczą się jeszcze w granicy opłacalności, nikt nie ma zamiaru zmieniać go na nowy. Dlaczego zatem nasi naukowcy tak zabiegają o zakupy tak drogich zabawek, często udowadniając rektorom i wszelkiej maści urzędnikom tego typu potrzeby? Po pierwsze dlatego, że są nań pieniądze – tak zwane Łunijne. Ale to wyłącznie tło. Jest jeszcze jeden zasadniczy powód - jak twierdzi mój rozmówca. Naukowiec, który „lobbuje za zakupami” doskonale wie, że trafi do jego kieszeni ok. 10% wartość zamówienia w takiej lub innej formie. Prowizja przecież jest czymś najnormalniejszym na świecie, oczywiście nie w sytuacji stalinowskich molochów, jakimi są często nasze wyższe uczelnie. Tak więc ktoś ma 10% sumy kosztów jako konsultant, więc im ten miś jest droższy... Podobno powszechną praktyką jest także pomoc przy przygotowywaniu projektów przez dystrybutorów sprzętu, a to czy jest on komuś potrzeby? Kogo to obchodzi? Przecież jak za ciężkiej komuny nasz miś nie zgnije na świeżym powietrzu, lecz będzie zalegał uniwersyteckie korytarze, często nierozpakowany. W tej kwestii nastąpiła pewna zmiana. Główne prawo socjalistycznej,  realnej ekonomii, w której ciągle tkwimy pozostała niezmienne: „Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach.”

P.S. 
Za cztery dni (czwarty maja) będziemy obchodzić 30 rocznicę premiery filmu „Miś”. Tak trzydziesta prawie okrągła rocznica! Ta prawdziwa trzydziesta pierwsza okrągła rocznica będzie za rok. Ale i z tej okazji brygada młodzieżowa winna zaciągnąć honorową wartę przed nowo zakupionymi parówkami. Nie zapominając rzecz jasna o musztardzie. Jako obsesyjny fan tego filmu nie tylko zgłaszam się na ochotnika do warty, lecz poświęcę tej rocznicy oddzielnego posta. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj