wtorek, 10 maja 2011

Pogrzeb

Przypomniałem sobie, że pogrzeb Włodzimierza Wysockiego przypadł na dzień otwarcia olimpiady w Moskwie. Na pogrzeb przyszły podobno nieprzebrane tłumy zbliżone do tych, które zasiadły tego dnia na trybunach. 
Wczoraj odbył się w Warszawie pogrzeb Waldemara Baszanowskiego, jednego z najwybitniejszych sportowców światowego formatu. Podejrzewam że uroczystość pogrzebowa mała raczej skromny charakter. Co prawda nie lubię sportu, cenię w nim prawdziwych wojowników. Do nich należał Baszanowski. Pan Waldemar zmarł 29 kwietnia po długiej i ciężkiej spowodowanej nieszczęśliwym wypadkiem chorobie. O jego śmierci dowiedziałem się dopiero dzisiaj z lektury „Uważam Rze” - jednego z niewielu w tym kraju tygodników nadających się do czytania. Co w tym dziwnego? - zapyta ktoś. A no to, że śmierć tego tytana zbiegła się ze ślubem Księcia Harrego. Wszystkie media nie miały czasu poinformować o czym innym. Poza tym, kto z medialnych gryzipiórków pamięta o takich rzeczach jak prawdziwe sukcesy prawdziwych sportowców, którym zależało nie tylko na kasie i sławie, dzięki której na reklamowych kontraktach można mieć jeszcze więcej kasy? Pana Waldemara nie oszczędzał los. Ostatni raz doświadczył go wybierając mu taką a nie inną chwilę śmierci. Mam nadzieję, że w tym lepszym świecie Pan będzie dla niego łaskawszy. 

Czasy się zmieniają. Dawniej była pierwsza komuna – dziś mediokracja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj