No i znowu nastąpiło nagłe przyspieszenie. Od tych prędkości boli już głowa. Nie mówiąc o tym, że przeciętny konsument informacji już i tak nic nie rozumie. „Awans Polski” - grzmi dziś pewien tabloid prze niektórych uważany za poważną gazetę. Jak donosi owa bulwarowa prasa cytująca inną bulwarową prasę, Niemcy i Francja są za włączeniem Polski do pakietu stabilności. Oznacza to, że mamy wspólnie z tymi krajami już po olaniu Łunii budować „nową europejską przyszłość”. Jak widać lamenty, dziarska i karna postawa naszego szefa dyplomacji, który kilka dni temu w Berlinie ogłosił już naszą formalną kapitulację zostały wysłuchane. A pragnę tylko przypomnieć, że gdy nie tak dawno temu Prezes PZPN Grzegorz Lato wycofywał się rakiem z decyzji o zabraniu z koszulek naszej reprezentacji narodowego godła powiedział: „Być może za bardzo przyspieszyliśmy pewne sprawy”. Gdyby fakt zabrania z koszulek orła nastąpił już po wystąpieniu Sikorskiego pewnie nie było by wtedy takiej afery. Wtedy nawet odwiany sekretarz Kręcina, przypominając swą facjatą postać króla Jedzosława XII z komiksu o Tytusie Romku i Atomku, uratowałby swój stołek.
Jak czytać te propagandowe doniesienia i zadymy mające zasłonić prawdziwy obraz? Ano przypominają one co najwyżej historię Cygana, który dla towarzystwa dał się powiesić. I znów wykrakałem pisząc kilka dni temu alegorię o tonącym statku i odbywającym się dla nim balu dla biedaków. Niemcy i Francja cieszą się najwyraźniej, że znalazł się fajer, który postanowił zatonąć razem z nimi, a wcześniej złupić swój system ekonomiczny, bankowy, pozwolić pozbawić się resztek suwerenności i honoru za cenę kilku wytartych frazesów i czułego poklepywania po plecach.
I co pozostało? A no nic. Gdy zachodziła dokładnie dwa lata temu realna utrata naszej niepodległości poprzez ratyfikację Traktatu z Lizbony, było już pozamiatane. Grzmiałem wtedy na tym blogu na daremno, będąc niczym Ikar z obrazu Bruegel'a. Teraz dopiero po wypowiedziach różnych ministrów i prezesów ludzie zaczynają przecierać oczy ze zdumienia. W tej chwili wszelkie protesty będą przypominały co najwyżej groźne kiwanie palcem w bucie. Niektóre akty nieposłuszeństwa będą miały znamiona tłumienia społecznych nastojów czy wręcz prowokacji. Władza i jej namiestnicy nie cofną się w tej chwili przed niczym, bo połączenie gospodarczego kryzysu i realnej utraty suwerenności to zegarowa bomba. Macie rodacy coście chcieli. Sprzedaliście już nawet swą godność tak jak pewien nieszczęśnik w pewnej bajce sprzedał swój cień. Pytanie tylko czy znaczą część owej ciemnej tłuszczy popierającej swych ciemiężycieli i wpatrzonej w telewizor można jeszcze nazwać narodem? Sam już nie wiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj