Dzisiaj dotarła do mnie medialna wieść, że ktoś rozważa możliwość wprowadzenia w Kościele Katolickim kadencyjności proboszczów w parafiach. Co za kretynizm. W dobrze zorganizowanej hierarchicznej i monarchistycznej strukturze Kościoła, ktoś wpadł na pomysł, aby ją oddolnie zdemokratyzować. Demokracja i monarchia to dwa światy i nie ma większego powodu aby te porządki mieszać. Coś co nazywamy monarchią konstytucyjną to nic innego jak system demokratyczny zachowujący pozory i autorytet monarchistycznej przeszłości. W Polsce też nie wyszło, choć przez wiele lat działano nieźle – wolna elekcja. Choć może ten pomysł jest najbliższy ideałowi?
A wracając do kadencyjności proboszczów. Pomysł chory z założenia. Proboszcz w parafii jest liderem wspólnoty parafialnej, lepszym, gorszym, ale jest przede wszystkim członkiem tej wspólnoty. Wprowadzenie kadencyjności powoduje, że jest on urzędnikiem przywieziony w teczce. Wtedy troska o wiernych i parafię sprowadza się do administrowania, stosowania procedur. Innymi słowy ograniczona jest aktywność. A to niebezpieczne.
Przyszedł mi w tej chwili na myśl genialny Franciszek Pieczka w "Konopielce" Leszczyńskiego, gdy opowiadał o Bogu i diable. „A diabeł to by tylko poprawiał, udoskonalał”… http://filmpolski.pl/fp/index.php/1673_6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj