Ludzie od zawsze mieli skłonności do mnożenia swoich wpływów władzy i majątku. Dowodem na to jest pojawiająca się co jakiś czas próba nawet lokalnego watażki stania się panem świata. Bonaparte, Hitler, Stalin, wcześniej Lenin, Polpot. Cała banda królów, cesarzy i zwykłych łotrów. Wszyscy chcieli władzy nad światem. Najlepszą obroną jest atak, więc ktoś kto obawia się o swoją pozycje jako lokalny władca, musi ciągle rozbudowywać swe królestwo. Zastanawiający jest fakt, że zwykle te wszystkie te misternie budowane układy i koterie władzy pękają jak bańki mydlane. Dwory nawet bardzo lokalnych i nic nieznaczących włodarzy wybieranych demokratyczne, sądzą być może dla poprawy swego psychicznego samopoczucia, że sytuacja panowania władcy nigdy się nie skończy. A tu pach i skończyła się kadencja, albo odwołali Pana... Część dworu zawsze będzie gorliwie służyć następnemu władcy, część wpadnie w niełaskę. Nieliczni są tylko, ci którzy mają jakąś ideę, jakieś cele, a udział w w zabawie traktują jako służbę.
Podobnie jest w globalizacyjnym się biznesie. Firmy są przejmowane przez inne. Różni inwestorzy posiadają akcje przedsiębiorstw często ze sobą konkurujących, co powoduje, że tak zwana gospodarka wolnorynkowa staje się tylko szyldem. Coraz więcej kapitału na świecie należy do coraz mniejszej liczby osób lub rodzin. Analogia do polityki i chęci władzy jest oczywista.
O ile potęgi polityczne pękają jak bańki mydlane z przyczyn zupełnie niezależnych, o tyle podobna sytuacja może spotkać potęgi finansowe. Nie dokona się to poprzez rewolucję lub przewrót. Przyczyną może być na przykład urealnienie gospodarki wywołane kryzysem. Urealnienie? Tak! Współczesna gospodarka to gospodarka wirtualna. Pieniądze, które mamy na kontach bankowych to tylko impulsy elektroniczne nie mające realnego pokrycia w czymkolwiek. Przez długi czas gospodarka światowa oparta była na złocie, potem wymyślono, że ta realność nie jest potrzebna, więc zaczęto produkować sztuczne pieniądze. Jeszcze chwila i wszytko runie jak olbrzymie potęgi polityczne minionych lat. Na ile ta przemiana będzie kontrolowana? Nie wiadomo.
Jedno jest pewne tak jak padały potęgi polityczne z często durnych powodów tak samo musi znikać (urealnić się i skorygować) współczesny świat, który jest zbyt skomplikowany i przesterowany.
Podobnie jest w globalizacyjnym się biznesie. Firmy są przejmowane przez inne. Różni inwestorzy posiadają akcje przedsiębiorstw często ze sobą konkurujących, co powoduje, że tak zwana gospodarka wolnorynkowa staje się tylko szyldem. Coraz więcej kapitału na świecie należy do coraz mniejszej liczby osób lub rodzin. Analogia do polityki i chęci władzy jest oczywista.
O ile potęgi polityczne pękają jak bańki mydlane z przyczyn zupełnie niezależnych, o tyle podobna sytuacja może spotkać potęgi finansowe. Nie dokona się to poprzez rewolucję lub przewrót. Przyczyną może być na przykład urealnienie gospodarki wywołane kryzysem. Urealnienie? Tak! Współczesna gospodarka to gospodarka wirtualna. Pieniądze, które mamy na kontach bankowych to tylko impulsy elektroniczne nie mające realnego pokrycia w czymkolwiek. Przez długi czas gospodarka światowa oparta była na złocie, potem wymyślono, że ta realność nie jest potrzebna, więc zaczęto produkować sztuczne pieniądze. Jeszcze chwila i wszytko runie jak olbrzymie potęgi polityczne minionych lat. Na ile ta przemiana będzie kontrolowana? Nie wiadomo.
Jedno jest pewne tak jak padały potęgi polityczne z często durnych powodów tak samo musi znikać (urealnić się i skorygować) współczesny świat, który jest zbyt skomplikowany i przesterowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj