Często ostatnio z propagandowych między innymi pobudek przedstawia się analogię między Unią Lubelską, a Unią Europejską. Organizuje się koncerty, kręci filmy, nawet bije okolicznościowe monety. Wszystko pięknie. Gdyby autorzy tej propagandy chwilę pomyśleli, natychmiast zrzedłyby im miny. Analogia rzeczywiście jest olbrzymia! Całe zamieszanie świadczy o usilnej chęci zaistnienia, wejścia w łaski, tylko nie wiadomo czyje. Ale do rzeczy:
Unia Lubelska z 1569 była bardzo niekorzystania dla litewskiej racji stanu. Dwa organizmy państwowe były połączone wcześniej tylko unią personalną. Król Zygmunt II August był zarówno królem Polski jak i Litwy. W pozostałych kwestiach istniała pełna odrębność. Obawiając się realnego już wtedy braku potomka, Jego Królewska Mość postanowił połączyć dwa organizmy państwowe w jeden. Owe połączenie tylko w teorii odbywało się na równych warunkach. W praktyce można mówić wręcz o wchłonięciu Wielkiego Księstwa Litewskiego. przez Królestwo Polskie. Zdawali sobie z tego sprawę posłowie i senatorowie litewscy, którzy cichcem opuścili Lublin, obawiając się zapewne konsekwencji w swej ojczyźnie, poczucia hańby.
Nasze członkostwo w Unii zostało poprzedzone całą masą zabiegów socjotechniczych i propagandowych, więc trudno się dziwić, że tylko nie liczni mięli wątpliwości. Dodatkowo temu wszystkiemu towarzyszyło „kupienie” wszelakich elit politycznych, intelektualnych i społecznych poprzez wpuszczenie ich na wyimaginowane europejskie salony i stworzenie możliwości dorobienia.
Podobnie ma się spawa z naszym członkostwem w Eurosojuzie. Jest ono niekorzystne z uwagi na rację stanu, strategię ekonomiczną. Za chwile (oby nie) Traktat Lizboński połączy trwale wszystkie państwa Europy w jeden organizm odbierając nam istniejące jeszcze w tej chwili pozory suwerenności. Kolonializm gospodarczy i marginalizacja Polski będzie postępować. Za chwilę ktoś nam powie gdzie nasze miejsce: na zmywaku, przy miotle. Gdy inni będą żyć z wypracowanych przez całe pokolenia kapitałów, my będziemy lepiej lub gorzej opłacanymi wyrobnikami.
Dobrze jest widzieć i pamiętać, że nasi posłowie ze wszystkich ugrupowań parlamentarnych (PO, PiS, SLD i PSL) przyjęli w sejmie Traktat Lizboński. Co więcej; nawet Premier Polskiego Rządu przyznał, że głosował w ciemno, bez czytania. Co za wiara! A może brak odpowiedzialności? Litewscy posłowie chociaż uciekli, nasi nie mają nawet zamiaru. No chyba, że do Brukseli, ale tam tylko 50 miejsc w fikcji parlamentaryzmu zwanej Parlamentem Europejskim. W tej chwili nikt się hańby nie obawia, bo czymże jest hańba dla ludzi o zniewolonych umysłach?
Innymi słowy w duży uproszczeniu: Jedna Unia polegała na anszlusie Litwy przez Polskę, a druga na anszlusie Polski przez Niemcy.
A więc apeluję do wszelkiej maści lizusów i czcicieli kolejnej „nowej świeckiej tradycji”: dalej budujcie analogię między obydwiema Uniami! Robicie naprawdę świetną robotę.
Unia Lubelska z 1569 była bardzo niekorzystania dla litewskiej racji stanu. Dwa organizmy państwowe były połączone wcześniej tylko unią personalną. Król Zygmunt II August był zarówno królem Polski jak i Litwy. W pozostałych kwestiach istniała pełna odrębność. Obawiając się realnego już wtedy braku potomka, Jego Królewska Mość postanowił połączyć dwa organizmy państwowe w jeden. Owe połączenie tylko w teorii odbywało się na równych warunkach. W praktyce można mówić wręcz o wchłonięciu Wielkiego Księstwa Litewskiego. przez Królestwo Polskie. Zdawali sobie z tego sprawę posłowie i senatorowie litewscy, którzy cichcem opuścili Lublin, obawiając się zapewne konsekwencji w swej ojczyźnie, poczucia hańby.
Nasze członkostwo w Unii zostało poprzedzone całą masą zabiegów socjotechniczych i propagandowych, więc trudno się dziwić, że tylko nie liczni mięli wątpliwości. Dodatkowo temu wszystkiemu towarzyszyło „kupienie” wszelakich elit politycznych, intelektualnych i społecznych poprzez wpuszczenie ich na wyimaginowane europejskie salony i stworzenie możliwości dorobienia.
Podobnie ma się spawa z naszym członkostwem w Eurosojuzie. Jest ono niekorzystne z uwagi na rację stanu, strategię ekonomiczną. Za chwile (oby nie) Traktat Lizboński połączy trwale wszystkie państwa Europy w jeden organizm odbierając nam istniejące jeszcze w tej chwili pozory suwerenności. Kolonializm gospodarczy i marginalizacja Polski będzie postępować. Za chwilę ktoś nam powie gdzie nasze miejsce: na zmywaku, przy miotle. Gdy inni będą żyć z wypracowanych przez całe pokolenia kapitałów, my będziemy lepiej lub gorzej opłacanymi wyrobnikami.
Dobrze jest widzieć i pamiętać, że nasi posłowie ze wszystkich ugrupowań parlamentarnych (PO, PiS, SLD i PSL) przyjęli w sejmie Traktat Lizboński. Co więcej; nawet Premier Polskiego Rządu przyznał, że głosował w ciemno, bez czytania. Co za wiara! A może brak odpowiedzialności? Litewscy posłowie chociaż uciekli, nasi nie mają nawet zamiaru. No chyba, że do Brukseli, ale tam tylko 50 miejsc w fikcji parlamentaryzmu zwanej Parlamentem Europejskim. W tej chwili nikt się hańby nie obawia, bo czymże jest hańba dla ludzi o zniewolonych umysłach?
Innymi słowy w duży uproszczeniu: Jedna Unia polegała na anszlusie Litwy przez Polskę, a druga na anszlusie Polski przez Niemcy.
A więc apeluję do wszelkiej maści lizusów i czcicieli kolejnej „nowej świeckiej tradycji”: dalej budujcie analogię między obydwiema Uniami! Robicie naprawdę świetną robotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj