Droga do prawdy jest tylko jedna. Gdy raz obojętnie, w którym miejscu pojawi się kłamstwo mamy wtedy nieskończenie wiele dróg z pozoru prawdziwych bez względu na to, czy dalej od tej chwili będą logiczne czy nie.
Podobno żołnierze zwerbowani do carskiej armii podczas musztry mieli problemy z określeniem, która noga jest prawa, a która lewa. Dowódcy kazali im więc wkładać do jednego buta trochę słomy do drugiego trochę siana. Gdy maszerował oddział zamiast: lewa – prawa, słychać było: siano słoma. I wszyscy wiedzieli o co chodzi. I nie ma nic dziwnego. Wyciągnięci ze swych lokalnych społeczności ludzie musieli nie tylko nauczyć się porozumiewać wspólnym językiem, ale także przezwyciężyć wiele kulturowych barier. Odnoszę wrażenie, że my jesteśmy we współczesnej Polsce tak samo jak owa carska armia wpatrzeni w oficerów uczących nas maszerować. Dziś słyszymy: „lewica”, „prawica”, a tak właściwie przydałoby się trochę słomy i siana aby uporządkować pewne kwestie. Wielu „oficerów politycznych” celowo miesza siano ze słomą aby maszerujący zgubili krok. Bo nie jest ważne czy maszerujemy w zwartym szyku czy nie. Gdy maszerujemy często nie zwracamy uwagi w którą stronę idziemy.
Prawy do lewego
Podział na lewicę i prawicę traci coraz bardziej na znaczeniu. Warto przypomnieć sobie co cechuje jedną i drugą wizję świta, aby potem można przejść do dalszych wniosków.
Sam podział jest oczywiście uogólnieniem, które nie zawsze się sprawdza. Zwłaszcza w kwestach związanych z globalizacją widać, że potrzebny jest nowa metoda klasyfikacji sceny politycznej, na przykład w oparciu o lojalistów i globalistów. Ale puki co jest jak jest, a lewica i prawica – czyli siano i słoma - tak zawładnęły zbiorową wyobraźnią, że przez wiele jeszcze lat ten podział będzie funkcjonował. Problemem jest dotarcie do sensu tego podziału. Jest on pewnie celowo zacierany. Na przykład to co lewacy nazywają tolerancją dla prawicy jest prawem do życia po swojemu. Innym bardzo częstym pewnie celowo popełnianym błędem jest nazywanie faszystów czy neofaszystów skrajną prawicą. To także doskonały przykład „zlewaczenia” sceny politycznej.
Pozorne zwycięstwo
Wielu ludzi zachwyca się do dziś podsycanym przez propagandę zwycięstwem nad komunizmem sprzed 20 lat. A tak naprawdę upadła marka lub model produktu natomiast fabryka ma się dobrze. Zrezygnowano ze znienawidzonej nazwy, a eksperyment wciąż trwa. Lewacy rozczłonkowaniu i poukrywani robią swą ideologiczną robotę wprowadzając tzw. ducha rozłamu. Bitwa o ludzkie umysły wciąż trwa.
Czym różni się lewica od prawicy?
- Stosunek do Boga
To właśnie wyparcie Boga z ludzkiej świadomości jest głównym zadaniem lewicy. W świecie w którym ludzie są pewni, że po śmierci pójdą do nieba i to definiuje ich zachowanie na ziemi nie ma miejsca na doczesne zmienianie świata. Ludźmi którzy się boją można łatwo manipulować a największy starszak to śmierć. Dlatego prowadzona jest postępująca kampania zepchnięcia religii (wszelakiej) do poziomu prywatnego i wyparcia jej z przestrzeni publicznej. Lewacy nienawidzą Kościoła bo rozbija on systemowy monopol na organizację społeczną. Wiarę w Boga zastąpiła wiara w naukę i postęp. Wmawia się po prostu ludziom, że dzięki rozwiązaniom wszelkiej maści będzie im się żyło lepiej. Ten scenariusz sprawdzał się w XIX wieku. Od połowy lat 50 tych XX wieku nie ma już spektakularnych wynalazków na skalę porównywaną z tymi XIX - wiecznymi, a jeśli już są to wynikiem transferu wojskowej technologii do gospodarki lub prywatnych badań, których celem był zysk.
- Stosunek do wolności jednostki
Prawica twierdzi, że człowiek radzi sobie doskonale sam. Lewacy, że człowiekowi trzeba pomoc. Organizuje się więc w ten sposób system społeczny aby uzależnić od niego jednostkę. Prawica zakłada, że świat sam się organizuje, a człowiek to „zwierzę społeczne” więc wystarczy ludziom nie przeszkadzać i pilnować tylko sprawiedliwości i równościowi zasad aby wszystko funkcjonowało prawidłowo. Lewacy z kolei mają dziwną tendencję do administracyjnej regulacji wszystkiego.
Połączenie biurokratycznego modelu organizacji społecznej z wyparciem Boga prowadzi wcześniej czy później do wielkich wojen, zbrodni i ludobójstwa, takich jak zorganizowały nam w XX wieku lewackie totalitaryzmy.
Wszystko pozostałe to tylko odbicie opisanych zjawisk i ich konsekwencje. Bo czy komu przeszkadzają pedały, o ile grzeszą na własny rachunek w domowym zaciszu? Rozbicie rodzin to też środek do biurokratycznego totalitaryzmu. A demokracja? W czasach medialnej dyktatury? To przecież też absurd.
Na szczęście
Jeszcze 200 lat temu nikt nie produkował butów na lewą i prawą nogę. Były uniwersalne i dopasowywały się do stopy właściciela w wyniku noszenia. O dziwo wymyślenie butów na dopasowanych na lewą i prawą nogę pokrywa się z „wynalezieniem” rewolucji.
Lewica jest tworem sztucznym. Gdy dojdzie do władzy i się umocni czyli wyrżnie wszystkich przeciwników zaczyna budować coś na kształt religii i własnej hierarchii wartości. Innymi słowy z w szerszej perspektywie nieuchronnie zmierza do prawicowości zatracając bunt. W przypadku kryzysu ludzie zaczynają się organizować w społeczeństwa tradycyjne.
Na koniec
Występuje więc pseudo prawica odwołująca się co prawda do wartości konserwatywnych, lecz z uporem tkwiąca w lewicowym podejściu do organizacji systemu społecznego. Gdy popatrzymy na nasza scenę polityczną z przerażeniem odkryjemy, że nie ma na niej ugrupowań prawicowych, lub są one zmarginalizowane i otumanione. Dowodem na to jest ostatnio przeczytane przez mnie stanowisko UPR. Jeśli już jakieś ugrupowanie ma charakter konserwatywny w senie światopoglądowym, gospodarczo tkwi nadal w lewackiej fikcji. Tak więc nazwanie PiS lub PO partiami prawicowymi to nieporozumienie.
P.S. Co by nie było tak łatwo.
Tak naprawdę lewicowa i prawicowa to tylko etykietki. Świat staje się coraz bardziej totalitarny. Coraz więcej władzy już praktycznie dyktatorskiej mają korporacje i wielki kapitał, który z wolnym rynkiem i jakąkolwiek etyką nie ma nic wspólnego. Polityka staje się fasadą i spektaklem coraz bardziej. Ostatnio podobno w USA pozwolono korporacjom prowadzić także działalność polityczną więc lada chwila partie polityczne staną się wyłącznie tworami marketingowymi w rękach korporacji. Nie potrzebni będą nawet lobbiści bo firmy będą mogły startować w wyborach. „No cóż każdy dąży do racjonalizacji wydatków, brak lobbingu to przecież brak także korupcji politycznej. Odnosimy kolejny sukces w demokratyzacji naszego życia” – za chwilę odtrąbią nam media. Tylko że obywatel nie będzie miał naprawdę na nic wpływu.
Tak więc w kinie na ekranie oglądany scenę z teatralnego przedstawienia nie mając najmniejszego wpływu na dalszy ciąg filmu ani na zmianę scenariusza. Co najwyżej możemy wyjść z kina, a to czy mamy w bucie siano czy słomę nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko samodzielne myślenie.