sobota, 23 stycznia 2010

Innowacja miesiąca

Innowacją ostatnich miesięcy jest rezygnacja z książeczek zdrowia. Idąc do lekarza pacjent ma mieć przy sobie brzmiące z francuska RMUA czyli dokument poświadczający o zapłaceniu składki na ZUS. Innowacja jest po to aby na pewno stwierdzić, że dany delikwent zapłacił haracz za tzw. bezpłatną opiekę zdrowotną. Oczywiście w normalnie funkcjonującym systemie instytucji lekarz mający kontrakt z NFZ sprawdziłby elektronicznie czy składka jest opłacona. Ale ZUS normalną instytucją nie jest. Gdyby taki system działał jeszcze Prezes ZUS miałby wiedzę ile ma pieniędzy, ile przekazuje do NFZ i ile mu brakuje na bieżąco. Jeszcze ktoś by się połapał jak się kręci ten interes i chciał coś reformować... A tak nikt nic nie wie, a ty człowieku aportuj z kwitem między gabinetami. "A mury runą, runą runą i pogrzebią stary świat". Albo stary świat pogrzebie nas.  Razem z naszymi składkami oczywiście.
Znajomy obyty w temacie tłumaczył mi że ZUS to państwo w państwie. Jako jedyna instytucja rości sobie prawo zatrzymywania sobie oryginałów dokumentów, co z założenia jest sprzeczne z jakimkolwiek prawem. Tylko kto pójdzie na wojnę z ZUS? Kto powie armii biednych ludzi: przepraszamy nie mamy dla was więcej pieniędzy. Szukajcie rodziny, a tu są bezpłatne jadłodajnie? Pierwsza komuna wymyśliła sobie opozycję i przekazała jej znamiona władzy tylko dlatego, że ktoś musiał powiedzieć ludziom, że ich oszczędności są nie nie warte. Urealnienie wartości pieniądza było podobno warunkiem przystąpienia w 1986 roku przez PRL do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Już wtedy oddano nas lichwiarzom w niewolę, a mityczne długi Gierka przy obecnych 700 miliardach to tylko zabawa dzieci w piaskownicy.
Politycy obawiając się zbiorowych protestów będących skutkiem złodziejskiej polityki nadal zadłużają nas wydając pieniądze na nieefektywny system zdrowotno – społecznicy i wszechobecną biurokrację. A lichwiarze się cieszą. I tak prze dwadzieścia lat mnie sztafeta podająca sobie pałeczkę władzy. Najbardziej dziwi mnie lekkomyślność wszystkich ekip, próbujących udowodnić że panują nad sytuacją. Tymczasem tkwimy w klinczu decyzyjno – kompetencyjnym.
Tylko zadłużenie ma też swoje granice. Więc niezadowolenie społeczne jest zawieszone, doroczne, a krach systemu nieuchronny jak trzęsienie ziemi. Wiadomo, że przyjdzie lecz nie wiadomo kiedy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj