czwartek, 14 stycznia 2010

Wróżenie z fusów

- "Zobacz kumie w Wisznicach pewnie krowy skupują." - Powiedział pasażer furmanki do woźnicy, przejeżdżając obok znaku drogowego: „Uwaga zwierzęta domowe”. Historia stara, ale jak każdy ludowy sposób spostrzegania świata, ma coś w sobie.
Stosunkowo niedawno uchylono w Anglii przepis nakazujący karać chłostą  złych przepowiadaczy pogody. Jacyś spryciarze pewnie wynaleźli zapomniany średniowieczny  przepis i powołując się na niego postawili przed sądem telewizyjną pogodynkę. Jakaż byłaby uciecha gdyby doszło do telewizyjnej transmisji z wykonania wyroku! Oglądalność pobiłaby wszelkie rekordy, a prezenterka miałaby zagwarantowaną sesję w Playboyu i poparcie wszystkich światowych feministek. Ale jak się cała historia skończyła nie pamiętam.
Gdy moja babcia powiedziała, że kręcą ją stawy i będzie lało, nie było ważne jak gimnastykował się prezenter pogody na ekranie telewizora lub jaka groziłaby mu za błąd w sztuce kara. Pewnie ze 100 lat temu znaczna część populacji uznałaby, że ten facet nie przepowiada pogody lecz jest czarownikiem, który ją kreuje. No cóż, znowu trudno byłoby odmówić racji, bo przecież wiadomo, że telewizja mówi ludziom nie tylko co mają jeść, jak się ubierać, ale przede wszystkim jak myśleć. Czy to nie jest moc czarodziejska?
Podobne zresztą jest i na innych polach:
- Gdy w telewizji lub prasie robi się głośno i pewnym polityku spod znaku rewolwerowa i wibratora, to od razu wiadomo, że coś się za chwilę wydarzy i to wcale nie na rękę dla PO.
- Gdy w Polsce zaczyna się mówić o informatyzacji to widomy znak, że idą jakieś wybory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj