Inżynieria społeczna nie buduje mostów. Co najwyżej powoduje, że ludzie jak lemingi dokonują aktu zbiorowego samoutopienia sądząc, że nad kipielą most jest.
W dzisiejszym świecie trudno oddzielić prawdę od fałszu. Klasyczna definicja prawdy czyli zgodność myśli z rzeczywistością nie zawsze jest sprawdzalna. A to dlatego, że dla oceny prawdy potrzebne są dwa elementy: hipoteza o rzeczywistości i jej zmysłowy lub poznawczy obraz. Myśl jest jednak kształtowana przez rzeczywistość czy też bardziej przez jej medialne zwierciadło.
Wszyscy uwierzyli w oczywistość świńskiej grypy. Dla zrealizowana planu zabrakło jednak jeszcze jednego elementu, czyli powszechnego szczepienia. Z nieznanych przyczyn plan zawiódł, bo ludzie nie ruszyli masowo do punktów szczepień. Gdyby było inaczej odtrąbionoby natychmiast sukces powszechnego globalnego programu szczepień, który wybawiłby ludzkość od nieuchronnej katastrofy. To tak jak z interwencją kapłanów w bogów w faraonie w sprawie zabrana słońca. To, że to wszytko ściema byłoby jedynie polem dyskursu jakiś "oszołomów" szukających dziury w całym. Plan nie wyszedł. To tak jakby w powieści Prusa lud egipski nie przejął się zniknięciem słońca. Za chwilę więc "ministerstwo prawdy" zamiecie pod dywan wszelkie strzępy wiedzy na ten temat, tak aby wymazać sprawę z powszechnej świadomości. Jak w 1984 Orwella wystarczy o czymś nie mówić, aby owa prawda po prostu zniknęła. Kto dziś pamięta o chorobie wściekłych krów? W końcu to też odzwierzęca przynajmniej etymologiczne i pośrednio plaga z którą tak właśnie się stało. Inną odzwierzęcą przypadłością był wirus HIV przeniesiony ponoć 30 lat temu na ludzi od szympansów. Jakiś "kochający inaczej" najprawdopodobniej w afrykańskim upale zabawił się z naszym "mniejszym bratem". O tym jednak media solidarnie milczą, bo przecież w czasach dyktatury politycznej poprawności nie można nikogo urazić takimi kalumniami. Tylko w jaki sposób ów wirus z małp przeszedł na człowieka do dziś pozostaje medialnym tabu.
Prawdą więc jest to co powiedzą w TV, a my jak te krowy, świnie i szympansy myślimy to co nam objawiono. Za chwilę znowu usłyszymy o dogmacie Sierpnia 1980 r. w ramach jedynie słusznej wizji historii. Po raz kolejny zostanie nam dany do adoracji obraz wąsacza ze znakiem "V" niesionego na rękach. Po raz kolejny objawi nam się panteon świętych ojców niepodległości z Michnikiem, Geremkiem i Kuroniem, do którego za chwilę dołączą mężowie stanu w osobach Jaruzelskiego i Kiszczaka. Może ktoś wymyśli na to szczepionkę? Ja co prawda jestem naturalnie uodporniony na te wirusy, tak jak na wirus 20-lecia odzyskania niepodległości.
W dzisiejszym świecie trudno oddzielić prawdę od fałszu. Klasyczna definicja prawdy czyli zgodność myśli z rzeczywistością nie zawsze jest sprawdzalna. A to dlatego, że dla oceny prawdy potrzebne są dwa elementy: hipoteza o rzeczywistości i jej zmysłowy lub poznawczy obraz. Myśl jest jednak kształtowana przez rzeczywistość czy też bardziej przez jej medialne zwierciadło.
Wszyscy uwierzyli w oczywistość świńskiej grypy. Dla zrealizowana planu zabrakło jednak jeszcze jednego elementu, czyli powszechnego szczepienia. Z nieznanych przyczyn plan zawiódł, bo ludzie nie ruszyli masowo do punktów szczepień. Gdyby było inaczej odtrąbionoby natychmiast sukces powszechnego globalnego programu szczepień, który wybawiłby ludzkość od nieuchronnej katastrofy. To tak jak z interwencją kapłanów w bogów w faraonie w sprawie zabrana słońca. To, że to wszytko ściema byłoby jedynie polem dyskursu jakiś "oszołomów" szukających dziury w całym. Plan nie wyszedł. To tak jakby w powieści Prusa lud egipski nie przejął się zniknięciem słońca. Za chwilę więc "ministerstwo prawdy" zamiecie pod dywan wszelkie strzępy wiedzy na ten temat, tak aby wymazać sprawę z powszechnej świadomości. Jak w 1984 Orwella wystarczy o czymś nie mówić, aby owa prawda po prostu zniknęła. Kto dziś pamięta o chorobie wściekłych krów? W końcu to też odzwierzęca przynajmniej etymologiczne i pośrednio plaga z którą tak właśnie się stało. Inną odzwierzęcą przypadłością był wirus HIV przeniesiony ponoć 30 lat temu na ludzi od szympansów. Jakiś "kochający inaczej" najprawdopodobniej w afrykańskim upale zabawił się z naszym "mniejszym bratem". O tym jednak media solidarnie milczą, bo przecież w czasach dyktatury politycznej poprawności nie można nikogo urazić takimi kalumniami. Tylko w jaki sposób ów wirus z małp przeszedł na człowieka do dziś pozostaje medialnym tabu.
Prawdą więc jest to co powiedzą w TV, a my jak te krowy, świnie i szympansy myślimy to co nam objawiono. Za chwilę znowu usłyszymy o dogmacie Sierpnia 1980 r. w ramach jedynie słusznej wizji historii. Po raz kolejny zostanie nam dany do adoracji obraz wąsacza ze znakiem "V" niesionego na rękach. Po raz kolejny objawi nam się panteon świętych ojców niepodległości z Michnikiem, Geremkiem i Kuroniem, do którego za chwilę dołączą mężowie stanu w osobach Jaruzelskiego i Kiszczaka. Może ktoś wymyśli na to szczepionkę? Ja co prawda jestem naturalnie uodporniony na te wirusy, tak jak na wirus 20-lecia odzyskania niepodległości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj