Młody starszy miał pracę domową: pomalowanie obrazka przedstawiającego lisa na polu. Pojawił się problem. Brak rudej (pomarańczowej) kredki. Natychmiast pojawiła się hipoteza o grasującym w okolicy złodzieju pomarańczowych kredek. Ponieważ nie ma rzeczy niemożliwych tylko mniej lub bardziej prawdopodobne, ta została uznana za raczej mniej prawdopodobną. Kredka pewnie wpadła gdzieś pod kanapę i znajdzie się przy następnym „stachanowskim czynie powszechnego sprzątania” zarządzonym przez towarzyszę małżonkę. Komisyjnie uznano, że lis może pozostać biały. Niby, że polarny. Mój syn był przez chwilę nawet bardziej radykalny. Stwierdził, że najlepiej byłoby, aby biały lis był na zaśnieżonym polu, wtedy nie musiałby niczego kolorować. Cwany z niego lisek! Okazało się jednak, że to też nie możliwe, gdyż część obrazka została już pomalowana na zielono. Wytłumaczyłem mu, że historia zna takie przypadki. Otóż na moim boisku szkolnym zawsze była zielona trawa, bo biegła pod nim rura ciepłownicza. Potem zaistniała konieczność wytłumaczenia co to rura ciepłownicza i dlaczego marnowała ciepło. Musiałbym zacząć tłumaczyć mu czym była pierwsza komuna i że nie lubiła ona „ekologów” tak jak ta obecna. Ale na to on jest jeszcze za młody.
Skończyło się zgniłym kompromisem. Postanowił pomalować lisa na żółto. Będzie to lis w okresie przejściowym. Taka III RP.
Skończyło się zgniłym kompromisem. Postanowił pomalować lisa na żółto. Będzie to lis w okresie przejściowym. Taka III RP.
Tak to bywa z kompromisami. Miało być rude, potem białe, a wyszło w końcu żółte! Ciekawie czyta się Twojego bloga! Będę tu zagladał częściej, chociaż nie przepadam za tekstami na blogach!;)
OdpowiedzUsuńZapraszam częściej. Będzie mi bardzo miło :-)
OdpowiedzUsuń@Slavko
OdpowiedzUsuńTak my lubimy obrazki, ale tutaj sa rewelacyjne teksty.
Nie dosc, ze bardzo kosliwe, to jeszcze zgodne z moim swiatopogladem.
@Andrzej
Coz, zycie zmusza co chwila do zgnilych kompromisow:)