W telewizji widziałem właśnie reklamę „Gazety Wyborczej”. Od jutra do Gazety dokładają pierwszy z kolekcji noży kuchennych. Co za idiota wpadł na tak kretyński pomysł!
Może to element celowej polityki? Moja wyobraźnia od razu podpowiada mi co przeciętny czytelnik Gazety zrobi z tym „prezentem”:
Część uzna, że jest nóż do cięcia papieru i od razu wypróbuje na świeżo nabytej makulaturze. Inni – ci przezywający bóle egzystencjalne i interesujący się kulturą wschodu potraktują to jako wezwanie swojego guru i natychmiast pod kioskiem popełnią rytualne sepuku. Jeszcze inni podejdą do kiosku, powiedzą:
„Wyborczą poproszę razem z gadżetem.”
Gdy sprzedawca – poda szmatławca razem z nożem, usłyszy:
„To jest napad!”
Noży jest dużo i co tydzień nowy egzemplarz posiadający różne zastosowanie... Możliwy jest scenariusz, że naśladowcy Kuby Rozpruwacza będą co tydzień kupować nowe „instrumenty” i w rytualny sposób dokonywać morderstw. Jednak to mało prawdopodobne, bo bardzo szybko się połapią, że noże z Wyborczej to badziewie.
Ale jeśli gadżet odniesie skutek, i tego typu polityka będzie kontynuowana, zaroi się od nowych „upominków”. Pojawi się być może specjalistyczny zestaw wytrychów dla włamywaczy, składana z elementów atrapa bomby zegarowej dla lubiących się od czasu do czasu rozerwać amatorów silnych wrażeń. Potem rewelacja: zestaw „Moja mała plantacja gandzi”. W pierwszym numerze spodek, potem doniczka, nasionko, i nawozik. Do tego publikacja książkowa jak uprawiać i jarać marychę... To że prawo tego zabrania? W długotrwałej strategii korporacji przewidziano by już zmianę stosownej ustawy zakładającej możliwość uprawy miękkich dragów na własny użytek w doniczkach. Zawsze będzie można dopisać „lub konopie” tam gdzie trzeba.
Może przyjść też trend na relikwie. Fragment płotu przez który skakał Wałęsa, kawałek pałki zomowca z marca 68, i dużo innych. W sam raz do domowych ołtarzyków wyznawców Michnika.
To oczywiście fantazje. Ale puki co możemy się pochlastać przy lekturze Gazety.
Może to element celowej polityki? Moja wyobraźnia od razu podpowiada mi co przeciętny czytelnik Gazety zrobi z tym „prezentem”:
Część uzna, że jest nóż do cięcia papieru i od razu wypróbuje na świeżo nabytej makulaturze. Inni – ci przezywający bóle egzystencjalne i interesujący się kulturą wschodu potraktują to jako wezwanie swojego guru i natychmiast pod kioskiem popełnią rytualne sepuku. Jeszcze inni podejdą do kiosku, powiedzą:
„Wyborczą poproszę razem z gadżetem.”
Gdy sprzedawca – poda szmatławca razem z nożem, usłyszy:
„To jest napad!”
Noży jest dużo i co tydzień nowy egzemplarz posiadający różne zastosowanie... Możliwy jest scenariusz, że naśladowcy Kuby Rozpruwacza będą co tydzień kupować nowe „instrumenty” i w rytualny sposób dokonywać morderstw. Jednak to mało prawdopodobne, bo bardzo szybko się połapią, że noże z Wyborczej to badziewie.
Ale jeśli gadżet odniesie skutek, i tego typu polityka będzie kontynuowana, zaroi się od nowych „upominków”. Pojawi się być może specjalistyczny zestaw wytrychów dla włamywaczy, składana z elementów atrapa bomby zegarowej dla lubiących się od czasu do czasu rozerwać amatorów silnych wrażeń. Potem rewelacja: zestaw „Moja mała plantacja gandzi”. W pierwszym numerze spodek, potem doniczka, nasionko, i nawozik. Do tego publikacja książkowa jak uprawiać i jarać marychę... To że prawo tego zabrania? W długotrwałej strategii korporacji przewidziano by już zmianę stosownej ustawy zakładającej możliwość uprawy miękkich dragów na własny użytek w doniczkach. Zawsze będzie można dopisać „lub konopie” tam gdzie trzeba.
Może przyjść też trend na relikwie. Fragment płotu przez który skakał Wałęsa, kawałek pałki zomowca z marca 68, i dużo innych. W sam raz do domowych ołtarzyków wyznawców Michnika.
To oczywiście fantazje. Ale puki co możemy się pochlastać przy lekturze Gazety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj