niedziela, 23 maja 2010

Stajnia Augiasza

Będąc dziś w kościele usłyszałem rozpaczliwą relację księdza odprawiającego mszę na temat powodzi. Ksiądz pochodzi i gminy Wilków, która jest w 80% pod wodą. Opowiadał, że w tamtejszym kościele parafialnym woda sięga 1,5 meta, zaś dwie wsie zalane są po dachy. Ludzie stracili wszystko. Z kataklizmem próbuje walczyć, przemoczone przybyłe z Warszawy wojsko od trzech dni bez wytchnienia starające się walczyć z żywiołem. Policjanci żywią się konserwami. Apatia, załamanie, brak nadziei oraz totalny chaos. 
- Jak zwykle winnych nie ma. Skonstatował ksiądz.

A dlaczego nie ma winnych? Zaraz spróbuję to wytłumaczyć. 
Premier obiecał pomoc finansową dla ofiar powodzi. Służby publiczne walczą z żywiłem jak mogą. No stało się, tragedia! Niby wszystko w w porządku, bo nieszczęścia się zdarzają. A jednak ni c nie jest w porządku. Zapewnienie bezpieczeństwa obywateli jest podstawowym obowiązkiem państwa. Bezpieczeństwa nie tylko personalnego ale także bezpieczeństwa naszego mienia. Innymi słowy to rząd gwarantuje nam, że będziemy bezpieczni. Na tym opiera się zresztą koncepcja państwa jako wspólnoty od czasów przedhistorycznych. Ja rezygnuję z części swej osobiste wolności i płacę komuś haracz z niebezpieczeństwo. Naturalna sprawa. Tak też z resztą działają gangi....
Zadaniem rządu jest zapewnienie, aby nie zawalała nas woda. Więc państwo poprzez odpowiednie instytucje naprawia wały, remontuje śluzy itp. Ma do tego celu specjalnie instytucje. I tu zaczyna się zabawa. 
Wojewódzkie Zarządy Melioracji i Urządzań Wodnych są instytucjami samorządowymi w strukturach samorządów województw. Instytucje te odpowiadają właśnie za stan wałów regulację rzek i wszelkie kwestie związane z zapobieganiem powodziom. Instytucje te do 20 lat są chronicznie niedofinansowane i jak cała administracja upolitycznione. Instytucje odpowiedzialne za regulację rzek były niedofinansowane do tego stopnia, że w końcu w wielu miejscach w Polsce postanowiono je zlikwidować. Od wielu lat zastawia mnie dlaczego inwestycje taki jak remont wałów przeciwpowodziowych podlegają Prawu Zamówień Publicznych (pladze naszej administracji) i wymagają takich samych procedur związanych z prawem budowlanym jak wszystko w tym świecie - to mamy to co mamy.   Gdy zadania jednego organu są powierzone innemu i niedofinansowane mamy typową biurokratyczną dywersyfikację odpowiedzialności. Więc błąd tkwi w systemie zarządzenia państwem i jego dezorganizacji oraz świadczy o jego nieprawdopodobnej patologii.

Do kogo należy rzeka?
Odpowiedz jest prosta do państwa.  Obywatele, którym mienie lub zdrowie ucierpiało na skutek słabości lub patologii państwa winno temu państwu wytoczyć procesy o odszkodowania. Zjawisko to powinno mieć charakter masowy. Wtedy może ktoś zda sobie sprawę, kto jest tak naprawdę suwerenem, a kto jedynie jego reprezentantem lub wykonawcą woli suwerena. Inna sprawa, że wypłaty odszkodowań jeszcze bardziej obciążyłyby i tak po uszy zasłużony budżet i  w końcu to podatnicy zapłaciliby za skutki niefrasobliwości swych wybrańców.  

Więc co można zrobić? 
Trzeba być przede wszystkim świadomym tego co się dzieje i kto ponosi za to odpowiedzialność. A winnym jest cała klasa polityczna, która jest odpowiedzialna za to że nasz państwowy okręt nie tylko przecieka ale jest kompletnie niesterowny. Winny jest także pośredni system wyboru tych elit. Ale to zupełnie inna sprawa. Można mieć tylko nadzieję, że wielka woda wypuka polityczne łajno z naszej augiaszowej stajni. 

1 komentarz:

  1. Mój znajomy geodeta opowiedział mi krótką historyjkę jak przyjechali do
    Polski na wymianę studenci geodezji z Niemiec i byli pełni podziwu jak bardzo koryta rzek w Polsce są dzikie...U nich trudno o taki widok...ale bądźmy dobrej myśli Warszawa już zatrudniła niemieckiego eksperta, a media trąbią o tym od rana...A szkoda wystarczyło posłuchać studentów z wymiany... S.Sz.

    OdpowiedzUsuń

Jak masz ochotę to skomentuj