Według jednej z hipotez na Łysej Górze (która swą nazwę zawdzięcza łyskaniu przez pioruny) w czasach przedchrześcijańskich mieściło się centrum kultu trzech bóstw: Świata, Pośwista i Pogody.
Czyli, gdy oglądamy w telewizji prognozę pogody, lub gdy pytamy: „jaka będzie jutro pogoda”, to tak jakbyśmy pytali: „Czy bóg Pogoda będzie dla nas jutro łaskawy”? Czy choćby gromowładny Perun, współtwórca świata i najważniejszy z bogów, słowiański odpowiednik Zeusa, którego imię przetrwało w nazwie „piorun”. Czy lęk przed piorunami nie jest zawarty element irracjonalnego lęku przed nadprzyrodzoną siłą? Przykłady tego typu zakonspirowanych bóstw i wierzeń można mnożyć: Baba Jaga, Bobas, Marzanna, Dziewanna, Czart, Latawica, Licho, Wodnik, Skarbnik, Skrzat – to wszystko prastare istoty nadprzyrodzone, które pozostały w mitach legendach i naszym języku.
Dlaczego tak się stało, że imiona dawnych bogów przetrwały w często niepozornych nazwach ich atrybutów? Świadczy to o ich przeolbrzymiej potędze, gdyż uniwersalistycznej sile chrześcijaństwa ciężko było się oprzeć. Poza tym Słowianie nie mieli pisma. Było ono im po prostu niepotrzebne. Pismo miało w tamtych czasach charakter wyłącznie praktyczny i służyło jako narzędzie do celów handlowych. To chrześcijaństwo właśnie ze słowa pisanego uczyniło jeden z atrybutów swej potęgi. Tam gdzie nawet jemu nie udało się wytrzebić dawnych wierzeń należało się z nimi pogodzić. Stąd Dziady, Zielone Świątki i Śmigus Dyngus.
O ile chrześcijaństwo wytrzebiło zasadnicze kulty pogańskie, te pomniejsze wrosły w tradycję wręcz folklorystyczną lub nadal niechcący są obiektem naszego kultu. Weszły w nasz kulturowy kod nierozerwalnie cementując nas z naszymi przodkami.
Na Planet oglądałem kilka miesięcy temu film o nobliście Eric'u Kandel'u, który zasłynął pionierskimi badaniami mózgu. Twierdził on, że ludzkie myśli i pamięć tworzą w wyniku procesu zapamiętywania struktury fizyczne, materialne poprzez połączenia między neuronami. Tak więc rozmowa dwóch osób, przekaz myśli między nimi to tworzenie nowych struktur materii. Można powiedzieć: „Słowo staje się ciałem”.
Z tego punktu widzenia nasi starożytni przodkowie pozostają wciąż wśród nas wręcz materialnie poprzez pozostawiony nam kod kulturowy, a kolejne jego warstwy decydują o tym jacy jesteśmy w tej chwili i jacy będziemy w przyszłości.
Co zatem pozostanie po nas w tym materialnym świecie? A być może kilka słów, jakieś nazwy czy strzępki naszych wierzeń zapisanych w kulturowej tożsamości przyszłych pokoleń. Dla nich też będziemy światem przodków, jakimś elementem dziedzictwa. Może to jest nieśmiertelność?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj