Przed wyprawą na ferie mój siedmioletni syn zapytał:
- Mamo, a tam gdzie jedziemy będzie prąd?
- Raczej tak – odparła małżonka
- A zasięg?
- Myślę że też.
- A dostęp do sieci?
- Chyba nie będzie sieci.
- O, to szkoda.
Słuchając tego dialogu nagle zdałem sobie sprawę na czym właściwie polega fenomen protestów przeciw akta. Dla młodych ludzi dostęp do sieci jest jak oddychanie. Nie dziwi zatem paniczna reakcja na zapowiedź reglamentowania tlenu. Bo oto sztandarowy elektorat rządu, czyli młodzi, wykształceni z wielkich miast stali się z dnia na dzień jego najbardziej zaciekłymi wrogami. Sztuczki socjotechniczne już nic nie pomogą aby powetować tę stratę. Nikt się specjalnie tego nie spodziewał, że oprócz sfrustrowanych emerytów, kierowców oraz wszystkich tych, którzy rozpaczliwie usiłują związać koniec z końcem do peletonu przeciwników rządu dołączy ta do niedana najbardziej mu propagandowo oddana armia Pretorianów. Być może wśród protestantów ukrytymi pod maskami przed Pałacem Prezydenckim byli też ci sami ludzie, którzy jeszcze nie tak dawno temu szydzili z obrońców krzyża w tym samym miejscu?
Ale nie w tym rzecz. Wiele osób z mojego pokolenia we wspomnieniach z 13 grudnia 1981 roku podkreśla, że był to dzień bez Teleranka. Byliśmy pokoleniem uzależnionym od ruchomych obrazów. Dostęp do telewizji i ulubionych programów, które choć na chwilę odrywały od szarej codzienności był pewnym naturalnym przynależnym dzieciom bonusem. A tu nagle po całym tygodniu oczekiwania nie ma Teleranka. I to dlaczego? Bo jakiś durny generał postanowił wprowadzić Stan Wojenny. Od tego czasu minęły ponad trzy dekady. Nawet nie zauważyliśmy jak przez kilka lat pod wpływem Internetu wyrosło nowe pokolenie, które odebranie im sieci traktuje w takich samych kategoriach jak ich dziadkowie obronę wolności z bronią w ręku. Bo oto cała masa ludzi posiada swą drugą internetową tożsamość. W codziennym życiu mogą oni być fryzjerami, kierowcami, roznosicielami pizzy, natomiast w wirtualu są księżniczkami, autorytetami w zakresie jakiegoś języka programowania czy wizażu. Dziki sieci każdy realizuje siebie i rozwija się w kierunku w jakim chce. Drut zatem stał się dla pewnych ludzi fragmentem ich samych. A teraz ktoś postanawia ten fragment odebrać, zniszczyć lub zmienić. Ci ludzie zatem to już nie polityczni przeciwnicy systemu. To jego wrogowie.
Bunt przeciw ACTA można zatem porównać do powstania chłopów broniących się przed kolektywizacją. Wtedy podobnie tak jak i teraz nie chodziło wyłącznie o kwestie ekonomiczne, ale o styl życia, tradycje i wartości. Chodziło także o ten niewielki przewidywany fragment przyszłości i pewności własnej egzystencji. Czy system się ugnie? Jak uczy historia niekoniecznie. Stalin zdawał sobie sprawę, że ukraińskich chłopów żadnym sposobem nie przekona ani nie zindoktrynuje, gdyż bunt był powszechny i totalny. Postanowił więc ich zagłodzić. ACTA to niestety zapowiedź zagłodzenia poprzez pozbawienie dostępu do treści. Faktem jest, że już za chwilę znany nam Internet stanie się zestawem okienek kilku portali. Podobno jeden z operatorów oferował już za jakąś niewielką opłatą dostęp wyłącznie do kilku portali. Podobno także polityka „mordoksiążki” zmierza w kierunku udowodnienia sporej części użytkowników, że sam Internet to niebezpieczny las pełen wilków, a mordoksiążka to kraina szczęśliwości.
W chwili gdy grupa ludzi zaczyna zdawać sobie sprawę, że ma własne interesy, których jest w stanie bronić za wszelką cenę pojawia się grupowy cel. Kolejny etap to samoorganizacja i wyłonienie elit. Gdy proces walki trawa wystarczająco długo pojawi się klasowa odrębność. Mówienie o klasie społecznej wydaje się być tu przedwczesne, bo należałoby przede wszystkim przedefiniować to pojęcie – ciągle połączone z ekonomicznym wymiarem klasowości. Natomiast z pewnością mamy do czynienia z powstaniem kontrkultury, która wymyka się wszelkim ideologicznym redukcjonizmom. Za kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt lat ci ludzie zmienią oblicze świata. Będą wnikać w formalnie działające instytucje i korporacje i demontować je od środka. Będą czynić z nich fasady, będą udostępniać dane. I nic już nie będzie takie jak było wcześniej. Człowiek ma zakodowaną w swym jestestwie potrzebę wolności i nic tego nie zmieni. Zwłaszcza po tym jak system kilka dni temu odkrył karty i pokazał fragment swej niewolniczo – totalitarnej istoty.
Na koniec film do którego link otrzymałem w emailu od pewnego mojego czytelnika kilka dni temu. Dzięki!
Na koniec film do którego link otrzymałem w emailu od pewnego mojego czytelnika kilka dni temu. Dzięki!