wtorek, 24 stycznia 2012

Witaj w krainie wielkiego brata

Znów trochę o ACTA, ale tak na marginesie. Bo gdy podniesiemy stary kamień lub chodnikową płytę leżącą w jakimś miejscu od bardzo dawna to często okazuje się, że pod spodem kręci się cała masa robactwa, które żyło sobie świetnie pod tą kamienną przykrywką. Podobna sytuacja ma miejsce i teraz. Poruszenie kamienia pod nazwą ACTA odsłoniło przed nami bezmiar kłębiącego się robactwa. Oto Baśka – znana wideo blogerka słynąca z niewyparzonej gęby, ogłosiła na stronie premiera „stan wojenny na terenie całego internetu”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że tzw. „hakery” podali pod spodem sposób w jaki włamali się do rządowego CMSa. Po prostu wpisali login: admin i hasło: admin1. Jest to chyba najlepsza metafora określająca fasadowość naszego państwa.
Bo oto słowo stał się ciałem. Już z prostych informacji na Wikipedii wynika, że ACTA jest „projektowanym porozumieniem wielostronnym, mającym ustalić międzynarodowe standardy w walce z naruszeniami własności intelektualnej”, a stronami tej umowy są Japonia, Stany Zjednoczone, Japonia, Kanada, Unia Europejska i Szwecja. W peletonie sygnatariuszy zajduja się także Australia, Meksyk, Maroko, Nowa Zelandia, Korea Południowa oraz Singapur.
Unia Eurpopejska. Hummm. I teraz już wiadomo dlaczego nasz nieszczęsny minister Boni opowiada o tym, że Polska musi ten dokument podpisać. Oto odsłonił się przed nami kamień spod którego wychodzi robactwo w najmniej oczekiwanym momencie. Polska po prostu nie ma w tym wszystkim nic do gadania. Nie jest stroną umowy, a cały nasz krajowy "przemysł rozrywkowy wielkiego ściemniania" właśnie w tej sprawie najwyraźniej pogubił się w zeznaniach. Umowę za dwa dni ma podpisać w imieniu UE jej ambasador w Japonii.
Zatem niechcący wraca na tapetę problem naszej suwerenności. Szkoda, że w ogóle wraca i na dodatek w tak przykrych okolicznościach.

Pozdrawiam wszystkich, którzy wierzą jeszcze w Polskę. Nie tą wirtualną, lecz tą realną i nie tą zabierającą nam owoce naszej pracy na potrzeby spłat kolonialnych haraczy, lecz tą o której ciągle lud śpiewa pieśni i do której tęskni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj