sobota, 8 stycznia 2011

Czyżby coś drgnęło?

Ostatnio media głównego nurtu, które do niedawna piały z zachwytu nad doskonałością rządu geniusza z trójmiasta,zaczynają go krytykować. Najprawdopodobniej nie da się już dłużej ukrywać lenistwa, nicnierobienia i totalnej niekompetencji. Michnikowszczyzna i TVNinzna zaczyna mówić: „no tak zawieliśmy się na rządzie Tuska, ale przecież nie ma innej alternatywy, bo inaczej przyjdzie Kaczor, który jak powszechnie wiadomo jest większym złem nawet od gospodarczej zapaści i publicznego długu.” Jedno jest pewne, frazeologia i treści krytyczne wobec Słońca Peru, które jeszcze kilka miesięcy temu nie mieściły się w głowach redaktorów, w tej chwili są standardem.

Tragedia Tuska, jego rządu jak i całej konstelacji tego typu politykierów osiadających zewnętrze znamiona władzy, polega na wyparciu się prawdy kosztem krótkotrwałego PRwskiego interesu i utrzymania się na stołkach. Tworzą się więc kolejne kondygnacje małych i większych kłamstw i kłamstewek, a cała konstrukcja czeka tylko na nieuchronne runięcie. Czyżby ten proces właśnie się zaczął?

Być może tak. Na razie tworzona jest medialna zasłona dymna mająca na celu przekonać lemingi, że ich dotychczasowy idol nie jest taki cacy. A potem przyjdzie kolej poszukiwania wybawiciela. Oczywiście na pewno nie będzie nim znienawidzony Kaczor! Mąż opatrznościowy jeszcze nam się nie ujawnił, ale to tylko kwestia czasu. Może będzie to wybawca gospodarczy Balcerowicz, który już raz przecież kraj ratował z gospodarczej opresji? Przyjedzie na białym koniu i mimo szczekania licznych psów poprowadzi karawanę. A to, że przy okazji skompromituje i zdeformuje ideę wolności gospodarczej ugruntowując u nas model sitwowego kapitalizmu to inna sprawa. Może to będzie Palikot, który w odpowiednim momencie wyparł się POwskiej macierzy? Nie wiadomo. Myślę, że rolą wybawiciela będzie, być może stwierdzenie: „słuchajcie wszystko jest już spieprzone, nic się nie da radzicie sobie.”  Za wcześnie na ujawnienie lidera, który zapełni polityczną próżnię po skompromitowanym PO i pociągnie za sobą stada lemingów być może na tę ostateczną wyprawę. Za wczesne jego ujawnienie mogłoby „spalić” ewentualnego kandydata. Jedno jest pewne, Tusk misje swą wykonał wzorowo: stworzył lemingowski peleton i nadał mu określone tempo. Rolę nowego wybawcy będzie co najwyżej wybranie odpowiedniej skarpy do skoku. 

A my co? Dalej łudźmy się, że od tych ludzi cokolwiek zależy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj