wtorek, 24 sierpnia 2010

Paraliż

W mojej rodzinnej wiosce, gdzie ziemia mi pachnie, gdzie spoczywają kości moich przodów, a gdzie czas zatarł już niemal całkowicie pamięć tubylców, niemiecki okupant postawił w ramach odwetowej akcji rozstrzelać kilkunastu gospodarzy.
Wyciągnięto ich z zagród, postawiono pod cmentarnym murem i rozstrzelano. Gdy po odjeździe okupanta, na miejsce przybyły niewiasty opłakujące swych mężczyzn, jeden z nich wyszeptał do swej partnerki:
- Bądź cicho. Przyjdę do domu jak się ściemni.
Doskonale wiedział co robi. Oczywiście we wsi byli "życzliwi", którzy nieomieszkaliby donieść „panom Niemcom” o chybionym straceńcu. Zmarł był on dekadę temu ciesząc się do końca dobrym zdrowiem i nie szczędząc nikomu opowieści o swym nowym życiu. Po prostu widząc wycelowane lufy karabinów, zemdlał z przerażenia nie dając znaku życia. Gdy ocknął się miał już za sobą przejście katów dobijających z broni ręcznej pozostałych przy życiu nieszczęśników.
Ale kto o tym dziś pamięta? Raczej, kto chce pamiętać?

Uśpienie naszego społeczeństwa przypomina reakcję ludzkiego organizmu po ugryzieniu jakiegoś jadowitego węża. Pojawiła się senność i paraliż. Śpimy nieprzytomnym snem. Podświadomość jeszcze pracuje, serce jeszcze bije, krew krąży. Jednak próba ruszenia któregoś z członków, kończy się jedynie nerwową drgawką, jakimś skurczem mięśni, a sama próba podjęcia aktywności za każdym razem coraz bardziej pozbawia energii.
Gdy brak jest opozycji punktującej kretynizm rządu, gdy brak jest nawet społecznej reakcji na informację o wielomiliardowej "pomocy" Grecji, która będzie przecież niczym innym jak okradzeniem każdego z nas, jak inaczej nazwać ten stan? Gdy szkodliwa dla gospodarki podwyżka VATu nie napotkała oporu, co musi dziać się pod skórą naszego organizmu? Widocznie następuje w naszym ciele powolny zanik reakcji nerwowych. Już nie reagujemy. Już nam wszytko jedno. Zaczynam zastanawiać się jakie jeszcze symptomy muszą zaistnieć, aby ludzie otwarli choć na chwilę oczy i zachcieli rozejrzeć się dookoła. Zżerająca nas toksyna z pewnością nie wie, że wraz z zatrutym przez nią organizmem zginie i ona sama.

Ale polityka wewnętrzna to tylko jeden składnik trucizny paraliżującej nasz organizm.
Na bibula.com ukazał się wywiad ze szwajcarskim bankierem opowiadającym kasandryczne wizje na temat przyszłości świata. Mówi to co jest dla mnie oczywiste od dawna: światowy system bankowy to fikcja, a pieniądze są wypłukiwane z powietrza i nie mają w niczym pokrycia.
- To kredyt decyduje o depozycie, a nie odwrotnie. - mówi
Możliwości rozwoju sytuacji jest kilka, ale wszystkie raczej mało optymistyczne: od globalnej wojny po wielki kryzys. Więc być może nasza główna wewnętrzna substancja paraliżująca doskonale zdaje sobie z tego sprawę, a społeczeństwo wie, że wysiłek do niczego nie prowadzi? Więc może lepiej jest leżeć w lesie pod wpływem tłumiącego ból paraliżu i próbować w ten sposób przeczekać atak wszelkich trucizn? Być może taką strategię obronną przyjął nasz umęczony organizm? Wszelkie ruchy powodują tylko, że kombinacja trucizn rozprzestrzenia się szybciej.

A może to co widzimy, to zbawcze omdlenie przed egzekucją? Mało prawdopodobne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj