poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Wskaźnik

Jako niestudzony poszukiwacz klucza do duszy Polaków próbuję od pewnego czasu kolekcjonować  często ulotne wskaźniki ich opisujące. To oczywiście też w pewnym sensie opis mnie samego. Trudno jest postawić się w roli obiektywnego badacza i próbować obserwować społeczeństwo którego samemu jest się członkiem. Nie ma miejsca na obiektywizm. Czasami trafiają się jednak takie rodzynki, które zwalają z nóg.
Kiedyś mój przyjaciel procujący wiele lat temu w serwisie telefonów komórkowych pewnej wiodącej marki podzielił się ze mną taką właśnie obserwacją. Był to czas gdy na rynku pojawiły się pierwsze telefony komórkowe wyposażone w aparaty cyfrowe. Były ciągle niedokładne, nieudolne, ale powszechnie kupowane z uwagi na ten "bajer". Były to niestety dość awaryjne urządzenia, więc często trafiały do serwisu. Gdy technicy bali się za naprawę telefonu mieli też dostęp do zgromadzonych w jego pamięci zdjęć. I tu dość ciekawa obserwacja. Na połowie tego typu urządzeń znajdowały się sfotografowane genitalia właściciela lub jego partnerki, a nie rzadko także ich obydwojga.
Podobno trudnym zadaniem było tłumienie śmiechu, gdy po odbiór aparatu zgłaszał się osobiście sam właściciel... Potem właściciele telefonów stali się bardziej dyskretni. Jak widać można też zostać Bronisławem Malinowskim bez konieczności podglądania Triambriandczyków w ich obyczajach seksualnych. Nie trudno sobie wyobrazić jakie zastosowania musiały mieć pierwsze telefony z wibrującym dzwonkiem! Na szczęście mój przyjaciel w chwili pojawienia się na rynku telefonów z kamerą wideo przestał już tam pracować.
Czy jesteśmy narodem rozpustnym? Na pewno nie. Jesteśmy narodem dość ostro rozgraniczającym życie prywatne od społecznego. Od czasu do czasu trafiają się tylko tego typu wskaźniki odsłaniające kurtynę naszej zbiorowej intymności. Jesteśmy w pewnym sensie podobni do arabów, dla których znaczna część życia społecznego zamyka się w rodzinnym kręgu i nic komukolwiek do tego. Na co dzień zaś arabskim kobietom pewnie specjalnie nie przeszkadza zasłonięta twarz mogąca tylko w obcych mężczyznach wywołać niezdrowe myśli i namiętności. Piękną wypada być po prostu w domu, a nie na ulicy. Dla porównania w Holandii podobno pensjonariusze domów opieki społecznej otrzymują od opieki społecznej bezpłatne karnety na wizyty w domach publicznych. Poziom socjalizacji Holendrów jest więc o dziwo wprost proporcjonalny do ciasnoty tego kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj