Od czasu kiedy w drugiej połowie XIX wieku marksizm stał się realnym opium dla ludzkich mózgów minęło już ponad 150 lat. Po ok. 100 latach obserwowaliśmy – wydawało się ostateczny, a realnie kontrolowany upadek państw jawnie przyznających się do tej ideologii. Okazało się to co dla wielu było oczywistością: to nie ma prawa działać. I nie działało. W tej chwili poprzez doktrynę politycznej poprawności i politykę marszu przez instytucje obserwacyjny powrót do idei marksizmu ale innymi metodami. Już nie rewolucja lecz pranie mózgów, już nie radykalizm „wojna błyskawiczna” lecz powolna ewolucja ludzkich dusz i poglądów.
Sądzę (co nie jest do końca moim oryginalnym poglądem - zaczerpnąłem go od J.W.), że podział na lewicę i prawice jest sztuczny i nie oddaje istoty sprawy. Scenę polityczną należy podzielić na ugrupowania i osoby mniej lub bardzie „uzależniane” od marksistowskiej utopii (a to już mój pomysł). Dotyczy to zarówno kwestii etycznych, eschatologicznych jak i gospodarczych. I tak, okaże się, że spora część PISu i Platformy tkwi po „ciemnej stronie mocy” natomiast poza jakimiś niedobitkami, oszołomami i pożytecznymi idiotami bełkoczącymi coś o Bogu, Honorze, Ojczyźnie nie ma ludzi myślących zdroworozsądkowo. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze usługowa rola uzależnionych od lewackiego sposobu myślenia dziennikarzy i ich mocodawców skutecznie niszcząca i wyśmiewająca jakikolwiek sposób myślenia wychodzącego poza wyznawaną doktrynę.
Przykład 1 – Becikowe.
Pomysł lepszy, gorszy ale i tak swojego czasu wyśmiany. Słyszę wczoraj w TV, że rząd zmienia przepisy w taki sposób aby z tego „przywileju” mogły skorzystać tylko matki, które były w czasie ciąży pod stałą opieką lekarską. Czyli te, które albo mają świetne chody w publicznej służbie zdrowia, albo te, które stać na wizyty w prywatnych gabinetach. Zwłaszcza dla tych drugich becikowe będzie tylko zwrotem wydatków poniesionych na honoraria dla lekarzy. Generalnie becikowe przestaje pełnić rolę instrumentu wspomagającego rodziny finansowego w chwili gdy pojawia się maleństwo. Naprawdę mamy do czynienia z likwidacją tego zasiłku. Ale gdy jakiś – jak na przykład ja – oszołom zacznie bić w tarabany. Zaraz pojawi się jakiś politycznie poprawny ekspert , który powie, że wszystko jest o.k. Bo trzeba w ten sposób zachęcać kobiety do stałych lekarskich wizyt u specjalistów, po to, aby nowy obywatel był zdrowy, a kraj był bogaty i ludzie żyli dostano. Nikt już nie wspomni o tym, że trzeba będzie pewnie przedstawić jakieś zaświadczenia i że ten kto ich nie będzie miał odejdzie z kwitkiem. Czyli prawdziwy cel działania zmierzającego do walki z wymieraniem narodu.
Przykład 2 - Imiona i nie tylko:
Mądre w Unii wymyśliły, że nie można zwracać się do siebie per Pani / Pan bo to dyskryminuje. To samo na dotyczyć innych określeń, np. Panna. Ma obowiązywać zasada bezpłciowości. Tego typu tytuły grzecznościowe także miały i mają swój kulturowy cel i uzasadnienie. Od razu wskazywały czy dana osoba jest stanu wolnego, czyli czy dany młody człowiek może do danej panny startowa czy nie. Oczywiście w świeci, gdy wszyscy ze wszystkimi nie patrząc na płeć „pieprzą się jak króliki” - ten kulturowy dogmat nie ma najmniejszego znaczna. To prawda.
Ale sama administracyjna ingerencja w zachowania kulturowe jest kolejnym atakiem politycznej poprawności na stosunki międzyludzkie. „1984” George'a Orwell'a staje się powoli faktem. Już nie rewolucyjnie, ale ewolucyjnie. Inna sprawa dotyczy zawodów, nie będzie już policjanta i policjantki. Kolejny etap, który z pewnością nas czeka to „nowa świecka tradycja” polegająca na nadawaniu imion dzieciom bez sugerowania jego płci – bo to przecież też dyskryminacja. Zostanie opracowany specjalny katalog imion „nie dyskryminujących”. To żart, ale „1984” też był wizją, która miała się nie spełnić. Francuscy lewacy w parlamencie, wyszli z inicjatywą zmian w kartotekach policyjnych. Chodzi o to, aby przy opisie bandziora nie podawać jego rasy – co jest standardem. Dyskryminacja! Na nic apele policjantów, że informacja, czy torebkę wyrwał biały, murzyn, czy arab jest bardzo pomocna przy schwytaniu złodzieja.
Sądzę (co nie jest do końca moim oryginalnym poglądem - zaczerpnąłem go od J.W.), że podział na lewicę i prawice jest sztuczny i nie oddaje istoty sprawy. Scenę polityczną należy podzielić na ugrupowania i osoby mniej lub bardzie „uzależniane” od marksistowskiej utopii (a to już mój pomysł). Dotyczy to zarówno kwestii etycznych, eschatologicznych jak i gospodarczych. I tak, okaże się, że spora część PISu i Platformy tkwi po „ciemnej stronie mocy” natomiast poza jakimiś niedobitkami, oszołomami i pożytecznymi idiotami bełkoczącymi coś o Bogu, Honorze, Ojczyźnie nie ma ludzi myślących zdroworozsądkowo. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze usługowa rola uzależnionych od lewackiego sposobu myślenia dziennikarzy i ich mocodawców skutecznie niszcząca i wyśmiewająca jakikolwiek sposób myślenia wychodzącego poza wyznawaną doktrynę.
Przykład 1 – Becikowe.
Pomysł lepszy, gorszy ale i tak swojego czasu wyśmiany. Słyszę wczoraj w TV, że rząd zmienia przepisy w taki sposób aby z tego „przywileju” mogły skorzystać tylko matki, które były w czasie ciąży pod stałą opieką lekarską. Czyli te, które albo mają świetne chody w publicznej służbie zdrowia, albo te, które stać na wizyty w prywatnych gabinetach. Zwłaszcza dla tych drugich becikowe będzie tylko zwrotem wydatków poniesionych na honoraria dla lekarzy. Generalnie becikowe przestaje pełnić rolę instrumentu wspomagającego rodziny finansowego w chwili gdy pojawia się maleństwo. Naprawdę mamy do czynienia z likwidacją tego zasiłku. Ale gdy jakiś – jak na przykład ja – oszołom zacznie bić w tarabany. Zaraz pojawi się jakiś politycznie poprawny ekspert , który powie, że wszystko jest o.k. Bo trzeba w ten sposób zachęcać kobiety do stałych lekarskich wizyt u specjalistów, po to, aby nowy obywatel był zdrowy, a kraj był bogaty i ludzie żyli dostano. Nikt już nie wspomni o tym, że trzeba będzie pewnie przedstawić jakieś zaświadczenia i że ten kto ich nie będzie miał odejdzie z kwitkiem. Czyli prawdziwy cel działania zmierzającego do walki z wymieraniem narodu.
Przykład 2 - Imiona i nie tylko:
Mądre w Unii wymyśliły, że nie można zwracać się do siebie per Pani / Pan bo to dyskryminuje. To samo na dotyczyć innych określeń, np. Panna. Ma obowiązywać zasada bezpłciowości. Tego typu tytuły grzecznościowe także miały i mają swój kulturowy cel i uzasadnienie. Od razu wskazywały czy dana osoba jest stanu wolnego, czyli czy dany młody człowiek może do danej panny startowa czy nie. Oczywiście w świeci, gdy wszyscy ze wszystkimi nie patrząc na płeć „pieprzą się jak króliki” - ten kulturowy dogmat nie ma najmniejszego znaczna. To prawda.
Ale sama administracyjna ingerencja w zachowania kulturowe jest kolejnym atakiem politycznej poprawności na stosunki międzyludzkie. „1984” George'a Orwell'a staje się powoli faktem. Już nie rewolucyjnie, ale ewolucyjnie. Inna sprawa dotyczy zawodów, nie będzie już policjanta i policjantki. Kolejny etap, który z pewnością nas czeka to „nowa świecka tradycja” polegająca na nadawaniu imion dzieciom bez sugerowania jego płci – bo to przecież też dyskryminacja. Zostanie opracowany specjalny katalog imion „nie dyskryminujących”. To żart, ale „1984” też był wizją, która miała się nie spełnić. Francuscy lewacy w parlamencie, wyszli z inicjatywą zmian w kartotekach policyjnych. Chodzi o to, aby przy opisie bandziora nie podawać jego rasy – co jest standardem. Dyskryminacja! Na nic apele policjantów, że informacja, czy torebkę wyrwał biały, murzyn, czy arab jest bardzo pomocna przy schwytaniu złodzieja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj