niedziela, 29 marca 2009

Gotowy scenariusz filmowy czyli nie chodzi o to by złapać króliczka

http://pl.wikipedia.org/wiki/Afera_grabarzy_z_Frankenstein
Należy tylko zastanowić się dlaczego do tej pory nikt tego nie wykorzystał, choćby do promocji miasta, czy pozyskania biznesu. Taka historia to gotowe centrum rozrywki dla miłośników horrorów. Teoretycznie samorząd miasta zajmuje się jego promocją. Ale znam wiele przykładów, że w tym wszystkim chodzi nie oto aby złapać kroliczka tylko żeby go gonić.
Na przykład istnieje pewne miasteczko w Polsce mogące pochwalić się największym rynkiem na świecie. Co prawda między czasie dobudowano jeszcze jeden rząd domów, ale to nie zmienia faktu, że jakaś Wenecja czy inny Mediolan mogą się schować. Problem polega na tym, że prawie nikt o tym nie wie. A wystarczy postawić tablice i zrobić punkt widokowy na wieży kościelnej. Wtedy dopiero będzie można zobaczyć z czym mamy do czynienia. Bo całe owo miasteczko to jeden wielki rynek. Całe przedsięwzięcie kosztuje nie wiele. Ale cała masa ludzi znalazłaby powód aby się tam zatrzymać, zjeść, zrobić zakupy... Innymi słowy: nic tylko zrobić. Ale to byłoby za proste. Nowe biznesy to nowe miejsca pracy i inwestycje, ale też nowi ludzie, którzy na pewno nie będą głosować na obecnego, rodem z PRL'u burmistrza. Promocją miasta więc teoretycznie zajmują się urzędnicy wykonując działania pozorowane. Przy okazji w naturalny sposób nie pozwalają wziąć inicjatywy w ręce obywatelskie. Ale samorządną w roli walca drogowego w procesach rozwoju to zupełnie inna kwesta, która pewnie będzie okazja jeszcze poruszyć.
A wracając do promocji. Czy sądzisz drogi czytelniku, że przez przypadek Disney'owski Stich wylądował na Hawajach, a Elvis śpiewał Viva Las Vegas bo wygrał w kasynie? Nie! Za wszystkim stoi kasa i biznes. Dzięki Stichowi wielu amerykańskich synków ciągało za rękawy amerykańskich tatusiów, aby jechać na wakacje na Hawaje do Sticha. A i tak wielu tatusiów wolało pojechać do Vegas... Przy tych zabiegach nasze mało rozgarnięte, bez-wizyjne działania promocje urzędników to obciach i amatorka. Trzeba mieć odwagę, cele i właściwy punkt odniesienia.
Z tą promocją jest tak jak u Skaldów: przecież nie chodzi o to by złapać króliczka, tylko o to aby go gonić. To jak w socjalizmie: nie jest ważne zbudowanie świata wiecznej szczęśliwości, lecz sam proces jego budowy. Jakby tak zbudować go od razu nikomu nie byłby potrzebny budowniczy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj