Słyszałem o projekcie, za który jego autorzy powinni dostać Nagrodę Nobla. Co prawda nie ma takiej kategorii w tej nagrodzie (najbardziej odpowiednią byłoby: innowacyjne cwaniactwo), ale wyczyn intelektualny należy docenić.
Otóż w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) jest działanie nakierowane na wsparcie osób odchodzących z rolnictwa. Bo wiemy, że rolnictwo jest złe, a Polska w tym zakresie ma być tylko rynkiem zbytu. Ale ponieważ z ludźmi coś należy zrobić (a stare czekstowskie rozwiązania w rodzaju „głód na Ukrainie” nie wchodzą w grę). Należy więc przeszkolić rolników tak, aby posiedli nowe kwalifikacje. Na przykład jednym z pomysłów jest, aby nabyli kwalifikacje w zakresie turystyki. A, że turystyka to także gastronomia, więc ktoś wpadł na pomysł, że należy szkolić barmanów w ramach odchodzenia z rolnictwa. Idea szczytna, ale jak to w socjalizmie, gorzej z praktyką. Problem w tym, że w projekcie kosztem kwalifikowanym jako materiał dydaktyczny czyli markowe alkohole. Widzę oczami wyobraźni taki projekt: Chłopy siadają, a trener miesza im drinki, a oni przecież ich nie wylewają. Trzy weekendy z noclegami - i certyfikat. Sam bym chętnie wziął udział w takim szkoleniu. Człowiek popróbowałby dobrych drinków robionych przez fachowca i nauczyłby się je robić, ale nie jestem niestety osobą odchodząca z rolnictwa... Podobno organizatorzy nie mogą się opędzić od chętnych tzw. „ostatecznych beneficjentów”. I znowu będzie, że panowie rozpijają chłopów. Ale jak uczy historia, chłop polski przetrzyma wszelkie rugi, kontrybucje i nawet unijne szkolenia. Chłopy mimo wszystko nie chcą specjalnie odchodzić z rolnictwa. No i dobrze.
Otóż w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS) jest działanie nakierowane na wsparcie osób odchodzących z rolnictwa. Bo wiemy, że rolnictwo jest złe, a Polska w tym zakresie ma być tylko rynkiem zbytu. Ale ponieważ z ludźmi coś należy zrobić (a stare czekstowskie rozwiązania w rodzaju „głód na Ukrainie” nie wchodzą w grę). Należy więc przeszkolić rolników tak, aby posiedli nowe kwalifikacje. Na przykład jednym z pomysłów jest, aby nabyli kwalifikacje w zakresie turystyki. A, że turystyka to także gastronomia, więc ktoś wpadł na pomysł, że należy szkolić barmanów w ramach odchodzenia z rolnictwa. Idea szczytna, ale jak to w socjalizmie, gorzej z praktyką. Problem w tym, że w projekcie kosztem kwalifikowanym jako materiał dydaktyczny czyli markowe alkohole. Widzę oczami wyobraźni taki projekt: Chłopy siadają, a trener miesza im drinki, a oni przecież ich nie wylewają. Trzy weekendy z noclegami - i certyfikat. Sam bym chętnie wziął udział w takim szkoleniu. Człowiek popróbowałby dobrych drinków robionych przez fachowca i nauczyłby się je robić, ale nie jestem niestety osobą odchodząca z rolnictwa... Podobno organizatorzy nie mogą się opędzić od chętnych tzw. „ostatecznych beneficjentów”. I znowu będzie, że panowie rozpijają chłopów. Ale jak uczy historia, chłop polski przetrzyma wszelkie rugi, kontrybucje i nawet unijne szkolenia. Chłopy mimo wszystko nie chcą specjalnie odchodzić z rolnictwa. No i dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj