niedziela, 13 grudnia 2009

Homo biurokraticus

Friedrich Hayek podzielił porządek społeczny na spontaniczny i zadekretowany.
Pierwszy - spontaniczny - rozwija się naturalnie i nie potrzebuje regulacji bo człowiek to "zwierze społeczne". Jakoś się porozumiewamy, a języka nikt nie wymyśla tylko tworzy się spontanicznie. Idąc w ulicznym tłoku jakoś na siebie nie wpadamy. Ludzie się w sobie zakochują i robią nowych bez udziału stosownych regulacji. Tak też działa cały rynek: ludzie wiedzą czego chcą i co dla nich dobre.
Drugi porządek - zadekretowany - wymaga regulacji aby istnieć. Przepisy ruchu drogowego, system prawny itp. Jednym z większych problemów współczesnego świata jest "wciskanie się" porządku zadekretowanego w to co było dotychczas tylko indywidualną sprawą. Inna kwestia to oczywiści rola w tym wszystkim socjalizmu jako również zadekretowanego  tworu.
Podstawią funkcjonowania administracji publicznej jest oczywiście porządek zadekretowany. Socjalizm to też oczywiście tego typu porządek, więc może dlatego jedno nie może istnieć bez drugiego. Dlatego administracja ma ciągoty socjalistyczne, dlatego nigdy nie będzie ona rozumieć wolnego rynku, dlatego też intytulacje publiczne są często przechowalniami realnego socjalizmu w czystej postaci. Jest to po prostu konflikt. Jak mówi stare powiedzenie: „urzędnik to takie stworzenie, którego głównym zadaniem jest to, aby obłożyć sobie tyłek kwitami do tego stopnia, aby się nikt nie przyczepił.” Nikt przecież nie płaci urzędnikom za rozwiązywanie problemów, które zgodnie z powiedzeniem Stefana Kisielewskiego – sami tworzą. Bo jak mawiał Kisiel: „Socjalizm to system, który bohatersko rozwiązuje problemy nie znane w żadnych innych systemach.” 
Prawdziwym skarbem są ludzie rozumiejący oba światy: znający logikę biurokracji i potrzebny rynku. Znam niestety tylko jedną taką osobę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj