czwartek, 9 września 2010

Obym się mylił

Jarosław Kaczyński udzielił kilka dni temu wywiadu dla „Gazety Polskiej” w którym określił sytuacje geopolityczną Polski. Nazwał nasz kraj kolonią Niemiec i Rosji. Nie powiedział nic nowego. Jedyna rzecz, która zadziwia to brutalna szczerość, nie spotykana na naszych salonach. I wszyscy zgłupieli do tego stopnia, że sam słyszałem w kunktatorskich mediach jak jeden poseł PO przekonywał, że Jarosławowi potrzebna jest opieka lekarska. Natychmiast jak jedne mąż zabrzmiały inne głowy z PO, SLD i PSL, że to skandal i zniewaga naszej racji stanu. Jakiej racji stanu? Gdy w co ważniejszych spawach Rosjanie i Niemcy rozmawiają ponad naszymi głowami, gdy nic nie robią sobie z naszych symbolicznych protestów w sprawie rury pod Bałtykiem, gdy mamy siedzieć cicho i pełnić ewentualnie rolę strefy buforowej na wypadek konfliktu między wschodnim a zachodnim sąsiadem, jaka racja stanu została naruszona. Ktoś w koloni powiedział, że jesteśmy właśnie kolonią? Co więcej. Docierające do nas sygnały o wręcz prawnym i instytucjonalnym zbliżaniu obu „bratnich” narodów (Rosja w NATO) powoduje, że Polska jako chociażby wyłącznie strefa buforowa przestaje być potrzebna. Dlatego nie dziwi zbiorowa panika części naszych figurantów, których wyłącznym zadaniem jest bujanie narodu i przekonywanie go o naszej suwerenności, że ktoś odkrył karty, których dotąd nie wypadało odkrywać. 
Z punktu widzenia alchemii politycznej Jarosław wykonał robotę wręcz genialną. Ponieważ pogorszenie się stanu gospodarki i totalne nieróbstwo naszych figurantów widać już gołym okiem, sondaże PO będą lecieć na łeb na szyję. Nie powstrzyma tego procesu już PiAr, więc plan jest następujący: 
Za chwilę pewien lubelski poseł PO w atmosferze skandalu wystąpi z tej partii, otwierając nową lewacko – liberalną, antyklerykalną formację. Celem tego zabiegu jest przejecie lewackiego elektoratu, który z braku laku musiał trzymać się towarzyszy z SLD lub innych bolszewickich pogrobowców. Zaś samo PO zacznie podawać się za partię prawicową. Z ust premiera będą się wtedy sączyć słowa o Bogu, Honorze i Ojczyźnie. Zacznie on pokazywać się transmitowanych przez TV mszach. Wszyscy członkowie tej partii otrzymają też rozkaz krzewienia polityki prorodzinnej. Oczywiście bez przesady. List do proboszczów był tylko pewną nieporadną próbą przełożenia tych celów strategicznych na działania przed wyborami samorządowymi.
Oczywiście po wyborach parlamentarnych nowa palikotowa lewica i prawicowa PO zawiązałyby koalicję, która przez następne cztery lata miałaby polityczną hegemonię w naszym politycznym teatrze. 
Dlatego ostra i prawdziwa dialektyka Jarosława jest majstersztykiem wytrącającym platformerskim strategom broń z ręki. Teraz akcja potoczy się już szybko. Kolejnym ruchem będzie próba wewnętrznego rozbicia PiSu, a jeśli to spali na panewce, przyjdzie być może kolej na fizyczną likwidację lidera PiSu. O tym zresztą już co poniektórzy wspominali na swoich blogach. Obym się mylił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj