wtorek, 30 sierpnia 2011

Co z nami nie tak?

Coraz częściej przekonuję się, że przyszło mi żyć w kraju totalnych głupów. Ci mądrzejsi jeśli są, to na pewno nie w miejscu dla nich przeznaczonych. Być może przyczyną tego stanu rzeczy jest ciągła, nieustająca od wielu pokoleń emigracja przynajmniej części najbardziej wartościowych jednostek? Być może to zjawisko w połączeniu ze wszechobecnym nepotyzmem wprowadza nas w stan permanentnej intelektualnej nierównowagi? Skażenie socjalizmem, nie patrzenie władzy na ręce, bezrefleksyjne przyjmowanie medialnej papki jako prawd objawionych – to codzienność. A może w tym wszystkim jest coś jeszcze?

Przed każdymi wyborami idiotów targanych jakąś tropikalną gorączką wydaje się przybywać. Polityczne mutanty zombie, jak w tanim horrorze, wydają się wypełzać ze wszelkich zakamarków. „Nikt państwu nie jest w stanie dać tyle, ile ja jestem w stanie obiecać” - mówił kiedyś udający polityka kabareciarz. Miał rację. Za przykładem wąsatego elektryka i jego stu milionów, poszli wszyscy pozostali „politycy”, widząc zapewne, że za rzucanie słów na wiatr nic nie grozi. W naszej polityce wypaczone mamy niemal wszystko, od samego określenia „polityk” począwszy, na wizji, intelekcie i aksjologii skończywszy. 
Tymczasem polityczni pajace przyznają z dumą od czasu do czasu, że 80 % naszego prawa powstaje w Brukseli. Pytanie zatem, po co te kosztowne igrzyska? Jak to po co? Po to, aby ktoś inny mógł w spokoju podejmować decyzje i rządzić, nie obawiając się konsekwencji swych rządów. Przecież za ewentualne problemy, niepowodzenia lub kłamstwa odpowiedzą figuranci. 
Przeczytałem wczoraj o ujawnionych przez Wikiliks dokumentach dotyczących lobbingu amerykańskich dyplomatów w naszym kraju dotyczącego pozyskiwania zwolenników GMO wśród naszych „fachowców” i „elit”. Wnioski są przerażające. Nic nie zmieniło się tu przez ostatnie 300 lat! Okazuje się, że nie jest ważne kto i w jakim celu opłaca jurgielników, ważne tylko, aby mamona płynęła odpowiednim strumieniem. Przekonało mnie to tylko do tego, że nasi są w stanie poprzeć każdą bzdurę, bez cienia zażenowania. W końcu nikt im nie patrzy na ręce. Nikt ich nie skarze, nie rozstrzela. A tubylczy naród ma tkwić w głupocie, nędzy, okradany z każdej strony i – co najgorsze – broń Boże, nie można pozwolić mu się zorganizować w jakieś niezależne struktury. Mamy być słabi, aby nie stanowić zagrożenia.
A być może w tym szaleństwie jest metoda? Jedna z niewielu nadziei to budowanie „podziemnego państwa”. Tak podziemnego. Mającego jakieś zasady, pozwalającego się bogacić czy chociażby przetrwać, odtwarzającego pierwotną wspólnotę. A niech nazywają to szarą strefą. I co z tego? Słowianie ponoć nigdy nie budowali trwałych pionowych społecznych struktur i to wcale nie dlatego, że nie potrafili tego robić. Potrafili się organizować w chwilach zagrożenia wybierając na pewien czas Wojewodę czyli tymczasowego wodza zjednoczonych plemion. Czemu tak czynili? Społeczeństwo "płaskie" jest po prostu tanie i pozwala szybko się bogacić. Wolność siedzi gdzieś w naszych genach.

Czy jest zatem jakiś sposób wyrwania się z tej matni?
Jest. Ciągłe, konsekwentne głoszenie prawdy. To nic, że plują i chichoczą. Dzięki prawdzie powstaje więź, a dzięki więzi wspólnota. 

2 komentarze:

  1. @Andrzej

    A dodatkowy wielki tekst do tego wszystkiego można by napisać pod tytułem: "Gdzie jest czwarta władza?" Cały (czy tam prawie cały) sukces 3rp opiera się na opanowaniu mediów.

    Ubolewam tylko, że na razie nie mam szans na ucieczkę w szarą strefę choć myślałem o tym już nie raz (swoją drogą, znakomicie to czasem wypunktowuje Rolex). Ale takie teksty zagrzewają i przypominają, więc: Dzięki!

    Ukłony!

    OdpowiedzUsuń
  2. @Kozik
    To ja dziękuję. O mediach napisano już tyle, że nie chciałem się powtarzać, a bardziej skoncentrować się na nowym ujęciu tego problemu. Medialna układanka jeśli chodzi o gospodarkę, też ma wiele do powiedzenia. Ludzie odwykli od kupowania produktów lokalnych doprowadzając przez to wiele małych firm do upadku lub możliwości wzrostu. Ludzi nie stać na reklamę, której koszty wzrosły wiele, wiele razy w przeciągu ostatnich dwóch dekad. Media to także narzędzie naszej kolonizacji.

    OdpowiedzUsuń

Jak masz ochotę to skomentuj