wtorek, 2 sierpnia 2011

Raj

Ojciec opowiadał mi kiedyś historię, która miała miejsce długo przed moim przyjściem na świat, gdy mój rodzic pracował w jednej ze stoczni na wybrzeżu. W jego brygadzie pracował także pewien jegomość, który irytował swych współtowarzyszy robotniczej niedoli. A szczególnym powodem tejże irytacji było jego drugie śniadanie. Niemal zawsze przynosił do pracy dwie pokaźne kanapki zawierające w środku schabowe kotlety. A należy zaznaczyć zwłaszcza młodszym czytelnikom, że były to czasy, w których mięso i jego brak stanowiły szczególny obszar zainteresowania „władz partyjnych i państwowych”. Jeden delikwent za domniemane mięsne przekręty zawisł nawet na szubienicy, więc w tym przypadku „szpaner” nie zdawał sobie nawet sprawy jak wielkie grozi mu niebezpieczeństwo. Poza tym mało kogo było stać na tak wystawną korupcję, więc nienawiść współpracowników była podwójna. Na pytania, skąd ma, czy skąd bierze pieniądze na takie delikatesy, miał odpowiadać zdawkowym: „stać mnie”. Pewnego razu jeden ze współpracowników nie wytrzymał i postanowił zajrzeć do zawartości drugiego śniadania miłośnika wieprzowiny. Jakież było zdziwienie, gdy okazało się, że między pajdami posmarowanego masłem chleba zamiast schabowego znajduje się cieniutko ukrojona pajda razowego chleba. Nie wiem jak dalej potoczyły się losy miłośnika wyrobów piekarniczych. W dzisiejszych czasach mógłby zajść naprawdę daleko. Bo czym różni się historia tryumfu i upadku stoczniowego wegetarianina od tysięcy dramatów, mniejszych czy większych jakie rozgrywają się we współczesnych polskich domach? Podobno pokaźna liczba polskich gospodarstw domowych ma problemy ze spłacaniem zaciągniętych kredytów. Jedni cierpią w milczeniu, usiłując jakoś związać koniec z końcem. Inni z kolei tworzą już wręcz maniona nowej klasy społecznej, którą ktoś już nazwał „kredytową burżuazją”. Rzecz jasna nie mam tu na myśli osób rozpaczliwie pragnących posiadania własnego mieszkania za wszelką cenę. Ich wpadnięcie w kredytowe sidła ma swe źródła tak samo w wojnie, popapranym prawie budowlanym, które nie pozwala wybudować sobie na skrawku własnej ziemi własnego schronienia jak przez tysiąclecia. Chodzi mi głównie o ludzi oddających się bezmyślnej konsumpcji tylko po to, aby pokazać jak im się dobrze powodzi mimo że nie mają często na chleb. 
Najbardziej zastanawiająca jest kwestia towarzyszącej długom beztroski. Charakteryzuje ona zarówno „kredytową burżuazję” jak też rządy krajów. Ostatnie amerykańskie odroczone bankructwo wydaje się być najlepszym dowodem tego co się dzieje. Skoro beztroscy są obywatele, dlaczego mają się czymkolwiek przejmować politycy? Nasz rząd, podobnie jak ów nieszczęśnik z brygady mojego ojca, nie tylko okłamuje innych co do zawartości swej kanapki, ale co gorsze okłamuje również sam siebie wierząc, że zamiast razowca w kanapce ich rządzenia znajduje się prawdziwy schabowy. I tu chyba jest istota całego problemu. Ludzie nauczyli się wypierania prawdy ze swego życia. Nauczono ludzi żyć w ułudzie, która uznaje tylko optymistyczną wersję rzeczywistości, a więc wszyscy obowiązkowo założyli na swe twarze różowe okulary. Jak to się stało? To z kolei jest proste. Nie chodzi o naturę człowieka lecz o naturę świata. Renesansowym prekursorom socjalizmu udało się dokonać pewnego przewartościowania. Świat, który tradycyjnie miał być etapem w drodze do wiecznego życia, miejscem próby i czymś co było ciągłą walką, zmieniono na przestrzeń przyszłego raju do wykarczowania. Należało to uczynić ideologią postępu. Potem okazało się, raj można mieć „tu i teraz”. Tylko, że wraz z konsumpcją i postępem na zachodzie wzrasta ciągle liczba depresji i samobójstw i tak zmniejszając mizerny przyrost naturalny. Ludzie zatem raczej nie są szczęśliwi z symulacji raju, ale nie potrafią już bez niej żyć. Wszystko zatem wskazuje na to, że nowa – stara formuła zachodniej cywilizacji potrzebna jest od zaraz. Wiedzą o tym z pewnością lewicowi utracjusze, a jedyną strategią ich obrony jest kompromitacja konserwatyzmu jaki by nie był. Czy przed naszymi oczami odsłonią się zatem nowe odsłony norweskiej tragedii? Czy lewackie media stworzą za chwilę nową kategorię chrześcijańskich terrorystów? Czas pokaże.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj