Podobno Edison miał dość ciężko otwierającą się furtkę do swojego domu. Zakomunikował mu o tym pewien dziennikarz, którzy przyszedł do niego przeprowadzić wywiad. Wynalazca opowiedział mu, że żurnalista nieświadomy niczego zamykając i otwierając furtkę wpompował mu dwa wiadra wody na drugie piętro.
Od kilku lat jak kraj długi i szeroki wielu ludzi zbiera nakrętki od plastikowych butelek. Podobno za zebranie ich odpowiedniej ilości jakieś niepełnosprawne dziecko może otrzymać wózek inwalidzki. Być może tak, ale przy okazji zebrane nakrętki oznaczają określoną liczbę wyrzuconych do śmieci nie zakręconych pustych butelek. A to oznacza znaczne oszczędności objętości zgromadzonych śmieci, a więc i czyjś konkretny zysk.
Wszyscy korzystający z Internetu znają system CAPTCHA, choć może nie zdają sobie z tego sprawy. Są to powykrzywiane i zamazane wyrazy, które trzeba wpisać w pole, aby wykonać konkretną czynność. Jest to skuteczne zabezpieczenie przed automatami, których zadaniem byłoby sparaliżowanie danego serwisu, gdyż tylko człowiek potrafi przeczytać niektóre bohomazy. Od pewnego czasu jednak należy wpisać w niektórych odmianach tego systemu dwa wyrazy. Po co? A no właśnie. Pierwszy z nich identyfikuje nas jako ludzi, zaś drugi to fragment zeskanowanego starodruku lub innej dygitalizowanej w jakiejś bibliotece książki, której system OCR (stosowany powszechnie w skanerach) nie jest w stanie rozpoznać. W ten sposób wpisując literki przy okazji działamy dla dobra ludzkości pomagając nieświadomie bibliotekarzom. Podobno dzięki zastosowaniu tej prostej idei kilkadziesiąt milinów wyrazów dziennie zostaje rozpoznanych.
Jaki stąd wniosek?
A no nie zawsze wszystko to co robimy i do czego jesteśmy namawiani ma taki cel jak nam się wydaje. Zatem jeśli jakiś minister zwołuje konferencję prasową i przekonuje nas w jak doskonałym stanie są finanse publiczne, może to oznaczać tylko tyle, że za chwilę nastąpi jakiś krach. Jeśli ktoś wmawiam nam, że klimat się ociepla lub oziębia, może to oznaczać tylko tyle, że pojawi się kolejny podatek. Jeśli ktoś wmawia nam, że za dużo emitujemy CO2, może to równie dobrze oznaczać, że za jakiś czas ktoś wpadnie na pomysł, że najlepszym sposobem rozwiązania tego problemu jest zakaz oddychania. Kierunek zmian jest oczywisty. Już za chwilę certyfikacja materiałów budowlanych i nowo wybudowanych budynków pod kątem CO2 wpłynie na tak znaczącą podwyżkę cen mieszkań, że ludziom chcącym dachu nad głową pozostaną trzy wyjścia:
- emigracja w miejsca w Europie gdzie nie ma rąk do pracy,
- jeszcze bardziej krwiożerczy procent dla lichwiarzy,
- mieszkanie w ziemiance.
Inne ekologiczne dyrdymały spowodują podniesienie cen prądu co najmniej o 30% i ucieczkę resztek rodzimego przemysłu za wschodnią granicę, gdzie nikomu nie przeszkadza oddychanie pełną piersią.
Jeśli za chwilę usłyszymy o konieczności podniesienia dobrobytu naszych biednych pracowników i konieczności wyrównania w całej Europie pensji minimalnej, będzie to oznaczać tylko likwidację części firm, rozwój szarej strefy i przejście całej rzeszy pracowników na własną działalność, gdzie zasady pensji minimalnej nie obowiązują. Ale wtedy usłyszymy o „eksplozji przedsiębiorczości” w naszym kraju i o wzorowej pracowitości naszych rodaków. Wszystko można przekuć na sukces.
I tak to się toczy brukowanie piekła dobrymi intencjami przy wsparciu jedynie słusznych mediów i pożytecznych idiotów.
P.S.
Jeśli za rok znowu usłyszymy o bohaterskim Marszałku Piłsudskim broniącym Warszawy przed bolszewikami w 1920 roku, jest wysoce prawdopodobne, że nie usłyszymy o generale Tadeuszu Rozwadowskim. Ale jak mit, to mit.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj