Pewnie się starzeję w zastraszającym tempie. Przychodzą mi do głowy wspomnienia z dzieciństwa, o których powinienem już był dawno zapomnieć. Podobno zjawisko to jest charakterystyczne dla stetryczałych jegomości, którzy doskonale pamiętają smak pierogów swojej babci, a nie potrafią sobie przypomnieć czy dziś jedli śniadanie. Może ów proces zaczyna dotykać i mojej persony? Gdyż bez specjalnego powodu, przypomniałem sobie jak pacholem będąc, miasto obok mojej wioski miał odwiedzić Jan Paweł II. Miałem wtedy lat kilkanaście. Komuna była jeszcze dość ostra, a tu Papież ma przyjechać. "Władze partyjne i państwowe" najwyraźniej wpadły w pewną panikę, bo postanowiły już wiele miesięcy wcześniej odpowiednio się do tej wizyty przygotować. Program jej rzecz jasna z góry ustalony. Znana była także trasa przejazdu dostojnego gościa. Przy jednej z ulic, przez które miało przejeżdżać papamobile stały stare zdewastowane i przeznaczone do rozbiórki kamienice. Nikt jednak wcześniej nie kwapił się ze zrobieniem tam porządku. Nagle sprawy nabrały rozpędu. W błyskawicznym tempie wysiedlono zatem z nich resztki pozostałych mieszkańców i postanowiono zniwelować teren, tak aby nie straszył i bić może nie potrzebnie na ułamek sekundy nie przykuł oka dostojnego gościa. Ponieważ prace rozbiórkowe się z nieznanych przyczyn opóźniały, a trawa zasiana na tym miejscy potrzebowała czasu aby wyrosnąć, postanowiono pójść w kacie rozpaczy na łatwiznę. Całość terenu ogrodzono wysokim na może pięć metrów płotem tak, aby Papież nie dostrzegł nawet z wyżyn swego pojazdu bałaganu i rozgardiaszu. Całość przypominała przygotowania do wizyty dostojnych gości w serialu „Alternatywy 4”. Na płocie pojawił się jakiś napis w rodzaju: „Dbaj o przepisy BHP”, mając za zadanie odciągnąć uwagę obserwatora już nawet nie od ruin, ale i od samego płotu.
Partia rozpoczęła kampanię. Ich hasłem jest „Polska w budowie”. Szczerze powiedziawszy, to żaden specjalny powód, aby wspomnieć o tym, choćby jednym słowem, gdyby nie to, że to nieprawda. Polka nie jest w żadnej budowie tylko w systematycznym demontażu na każdym odcinku. To co obserwujemy to jedynie budowa kolejnych płotów zasłaniających prawdziwy obraz. A płot jak to płot. Przyda się także do tego, aby jakiś kolejny figurant lub karierowicz powiesił na nich swą facjatę. Z dzieciństwa pamiętam także bajkę o człowieku, który sprzedał swój cień. Budowniczowie z plakatów nie mają już dawno cienia, bo jak papier, na którym wydrukowano ich podobizny są płascy, a w kwestii posiadanych poglądów przezroczyści. Jeśli któregoś z nich stać na plakaty na kredowym papierze, są także śliscy, dzięki czemu plakat taki traci wiele ze swej praktycznej stosowalności. Jednak wyższa cena rekompensuje pewnie skuteczność takiej rekalmy: plakat nie potrzebny nawet do poddarcia tyłka, albo rozpalenia w piecu ma szansę powisieć nieco dłużej.
Co jest za fasadą? Atomizacja, która dotyczy nie tylko naszego społeczeństwa, fasady instytucji i ciągła, wręcz rozpaczliwa potrzeba znalezienia nowego ładu. Bo niczego nie potrzeba tak bardzo jak tego, aby ludzie znów tworzyli wspólnotę i aby byli komuś potrzebni.
W Wielkiej Brytanii dogasają bunty „wykluczonych”. Znaczna ich część tych nieszczęśników to kolorowi przybysze, którzy z różnych przyczyn, wbrew propagandowym dogmatom politycznej poprawności, nie zasymilowali się w nowej ojczyźnie. Utopijne wizje lewackich populistów znów zawiodły. A może to po prostu dalszy ciąg przetaczającej się jeszcze nie tak dawno temu po afrykańskich krajach rebelii? Być może brytyjskie miasta należą już do ich, a my jesteśmy tak głupi i zadufani w sobie, że nie potrafimy tego dostrzec? Swoją drogą propaganda przestała nas już od dawna informować o losach pułkownika Kaddafiego. Może to jego postępowa piąta kolumna zdobywa właśnie Londyn?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj