poniedziałek, 29 marca 2010

Bum trala lala

Dzisiaj mojego starszego syna naszła twórcza wena. Zaczął opowiadać mi fabułę książki, którą ma zamiar napisać jak się już nauczy pisać. Historia jest o chłopcu, który wziął ze schroniska psa. Pies miał trzy głowy. W dalszym ciągu historii okazało się, że głów było cztery, bo na ogonie była głowa węża, która gryzła. Każda głowa miała inne imię i osobowość. Jedna z nich była nawet kobietą. Miał jeszcze kolce na grzbiecie jak smok. Jak to cholerstwo zostało przyjęte do schroniska bez wezwania gwardii narodowej albo innego specnazu nie potrafił wytłumaczyć. W każdym razie historia miała formę epopei i nieomal sagi. Opowiadał i opowiadał. Wątki się kończyły, przychodziły następne, a potem wracały te pierwsze. Chłopiec stawał się rycerzem, a pies kilka razy ginął i zmartwychwstawał. Wszyscy mieli już dosyć. Wreszcie bajarz ustał na chwilę i zapytał:
- A wiecie co było dalej?
- Żyli długo i szczęśliwie? - odpowiedział jego młodszy brat.

Przypomniała mi się scena z kultowego komiksu mojego dzieciństwa: „Kajko i Kokosz na wczasach”. Jest tam scena, w której bohaterowie płyną statkiem. Kapitan anonsuje: „Za dodatkową opłatą nasz statkowy trubadur umili państwu rejs śpiewaniem przeboju”. Na następnym obrazku pojawia się jegomość z lutną i zaczyna śpiewać: „Bum trala lala, chapie fala po głębinie statek płynie.” Po kilku godzinach zawodzenia tej samej piosenki kapitan ogłasza: „Za dodatkową opłata nasz statkowy tuba dur umili państwu rejs nie śpiewając przeboju”
I weź tu nie zapłać! To się nazywa tworzenie nowego rynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj