A więc zaczęło się. Dziarskie zastępy PO rozpoczęły kampanie. Na razie jeszcze nie wiadomo do czego, ale zaczęły. Bo nie jest ważne co się robi byle z pieśnią na ustach.
Najpierw rozpoczęto spektakl pod nazwa krytyka Sikorskiego przez Palikota. Potem zaczęto karanie niepokornego polityka. A wszystko to w łonie jedynej słusznej linii politycznej. Do niedawna wojna PiS’u z PO windowała oba te ugrupowania, bo tylko one znajdowały się w społecznej percepcji. Teraz sytuacja uległa zmianie. W łonie jedynie słusznej zaczynaj się podniecać wojnę frakcyjną, aby całość uwagi wyborców przykuć właśnie na niej.
Podobno mają też robić badania dzwoniąc do ludzi i pytać o to, kto ich zdaniem powinien kandydować na prezydenta miasta leżącego nieopodal mojej wioski. Mnie oczywiście jako wieśniaka badanie nie obejmie, a szkoda. Bo bez wahania powiedział bym, że ja głosować będę Lepperta. Po takim tekście zwykle ankieter się odczepia. Ale samo badanie to oczywiście kolejna sztuczka. Pytamy człowieka czy woli ptysia lub WZ-tkę nie biorąc pod uwagę faktu, że on nie lubi słodyczy. No chyba, że jak w „Misiu” WZ-ka jest obowiązkowa bo zakład walczy o „złota patelnię”.
Jadąc dziś rano samochodem zauważyłem przy drodze wielki plakat z którego spozierały na mnie facjaty lokalnych liderów PO. Plakat był zielony i na środku widniał napis: „TAK dla POlskiej wsi”. I wymiękłem. Przecież żadna z postaci na plakacie na wsi nie mieszka. Równie dobrze mogliby napisać: "TAK dla POlskich miast". I co z tego? Ale chyba na tym polega lapidarność obietnic wyborczych: niech każdy samo sobie dopisze jakiś postulat jaki mu najbardziej pasuje, a oni i tak domyślnie obiecają jego spełnienie. Innymi słowy w postdemokracji program nie jest ważny, a wszystko przypomina bardziej brazylijski serial nie polityczną walkę. I tak ma być. Bo gdy nie ma władzy tylko jej pozory nikt przecież nie będzie walczyć o nie na śmierć gdy wystarczy zrobić przedstawienie.
Najpierw rozpoczęto spektakl pod nazwa krytyka Sikorskiego przez Palikota. Potem zaczęto karanie niepokornego polityka. A wszystko to w łonie jedynej słusznej linii politycznej. Do niedawna wojna PiS’u z PO windowała oba te ugrupowania, bo tylko one znajdowały się w społecznej percepcji. Teraz sytuacja uległa zmianie. W łonie jedynie słusznej zaczynaj się podniecać wojnę frakcyjną, aby całość uwagi wyborców przykuć właśnie na niej.
Podobno mają też robić badania dzwoniąc do ludzi i pytać o to, kto ich zdaniem powinien kandydować na prezydenta miasta leżącego nieopodal mojej wioski. Mnie oczywiście jako wieśniaka badanie nie obejmie, a szkoda. Bo bez wahania powiedział bym, że ja głosować będę Lepperta. Po takim tekście zwykle ankieter się odczepia. Ale samo badanie to oczywiście kolejna sztuczka. Pytamy człowieka czy woli ptysia lub WZ-tkę nie biorąc pod uwagę faktu, że on nie lubi słodyczy. No chyba, że jak w „Misiu” WZ-ka jest obowiązkowa bo zakład walczy o „złota patelnię”.
Jadąc dziś rano samochodem zauważyłem przy drodze wielki plakat z którego spozierały na mnie facjaty lokalnych liderów PO. Plakat był zielony i na środku widniał napis: „TAK dla POlskiej wsi”. I wymiękłem. Przecież żadna z postaci na plakacie na wsi nie mieszka. Równie dobrze mogliby napisać: "TAK dla POlskich miast". I co z tego? Ale chyba na tym polega lapidarność obietnic wyborczych: niech każdy samo sobie dopisze jakiś postulat jaki mu najbardziej pasuje, a oni i tak domyślnie obiecają jego spełnienie. Innymi słowy w postdemokracji program nie jest ważny, a wszystko przypomina bardziej brazylijski serial nie polityczną walkę. I tak ma być. Bo gdy nie ma władzy tylko jej pozory nikt przecież nie będzie walczyć o nie na śmierć gdy wystarczy zrobić przedstawienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj