Ciekawe kim był kolo, który odkrył koło? Nie wiadomo. Musiał być na pewno bardzo zakręconym człowiekiem. I genialnym. Najważniejsze to wyjść poza schemat. Przecież wszystko co genialne jest proste. A tu rzecz genialna, która jest okrągła!
Pomysł pewnie przyszedł mu do głowy o tak sam z siebie jak większość genialnych pomysłów. Nie wymagał on dywagacji, dysput i tony kamiennych tabliczek na notatki.
Ale ile musiał się taki twórca koła nacierpieć? Musiał być wyśmiewany przez innych wynalazców z epoki. Bo taka siekierka z kamienia. Ile to czaszek musiało pęknąć zanim uzyskała certyfikat? Albo pałka nabita kamykami. Sama praktyczność!
- „A koło? Przecież takie koło nie mieści się w żadnych standardach! A w ogóle to po co komu to coś?” - pytały pewnie neolityczne środowiska opiniotwórcze.
No bo przecież nikt nie myślał o tym, aby świeżo upieczone odkrycie przymocować do osi w mieć pojazd. No bo po co jeździć w ogóle? I tak przez las lepiej chodzić na piechtę. Trzeba by było budować drogi, a potem byłyby wypadki, korki, punkty karne, rosnące ceny paliw i akcyza. Więc może lepiej jakby koła nie było? Znaczy jakby kolo, który je odkrył wynalazłby od razu hula – hop. Wszyscy by tak sobie kręcili tymi kółeczkami i byłoby fajnie. Oczywiście takie rozwiązanie zostałoby natychmiast użyte w praktyczny sposób. Używałby go dzieci do nagonki. I nie jest ważne czy któreś dziecko umawiałby się na gajowego z wąsami czy nie i tak musiałoby kręcić bioderkami aż miło. I może inaczej wyglądałyby wojny. Po dwóch stronach stanęłyby przeciwne armie i wszystkie kręciłyby kółkami na bioderkach, rączkach i nóżkach, a bitwę wygrałby ten kto wytrzyma dłużej. I nikt nie powiedział by politykowi: - przestań kręcić!
Ale stało się jak się stało i muszę jutro zmienić w samochodzie opony na letnie. A tak nic nie musiałbym zmieniać.
Pomysł pewnie przyszedł mu do głowy o tak sam z siebie jak większość genialnych pomysłów. Nie wymagał on dywagacji, dysput i tony kamiennych tabliczek na notatki.
Ale ile musiał się taki twórca koła nacierpieć? Musiał być wyśmiewany przez innych wynalazców z epoki. Bo taka siekierka z kamienia. Ile to czaszek musiało pęknąć zanim uzyskała certyfikat? Albo pałka nabita kamykami. Sama praktyczność!
- „A koło? Przecież takie koło nie mieści się w żadnych standardach! A w ogóle to po co komu to coś?” - pytały pewnie neolityczne środowiska opiniotwórcze.
No bo przecież nikt nie myślał o tym, aby świeżo upieczone odkrycie przymocować do osi w mieć pojazd. No bo po co jeździć w ogóle? I tak przez las lepiej chodzić na piechtę. Trzeba by było budować drogi, a potem byłyby wypadki, korki, punkty karne, rosnące ceny paliw i akcyza. Więc może lepiej jakby koła nie było? Znaczy jakby kolo, który je odkrył wynalazłby od razu hula – hop. Wszyscy by tak sobie kręcili tymi kółeczkami i byłoby fajnie. Oczywiście takie rozwiązanie zostałoby natychmiast użyte w praktyczny sposób. Używałby go dzieci do nagonki. I nie jest ważne czy któreś dziecko umawiałby się na gajowego z wąsami czy nie i tak musiałoby kręcić bioderkami aż miło. I może inaczej wyglądałyby wojny. Po dwóch stronach stanęłyby przeciwne armie i wszystkie kręciłyby kółkami na bioderkach, rączkach i nóżkach, a bitwę wygrałby ten kto wytrzyma dłużej. I nikt nie powiedział by politykowi: - przestań kręcić!
Ale stało się jak się stało i muszę jutro zmienić w samochodzie opony na letnie. A tak nic nie musiałbym zmieniać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj