poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Zamknęła się pewna epoka, a może otwarła?

Sobota rano. 
Niedowierzanie. Dzwonię do mojego kumpla, w stosunku do którego istniało spore prawdopodobieństwo, że mógł być na pokładzie.
Kilka sygnałów. W słuchawce słyszę:
- Halo Jędruś, słyszałeś co się stało? - I to co usłyszałem już mi wystarczyło. Żył. Nie poleciał.
- Żyjesz. Dzięki Bogu. - Tyle udało się ze mnie wykrztusić. Więcej już nic nie musieliśmy mówić. Wiem jedno. Na jego szpakowatej głowie przybyło i tak tego dnia dużo siwych włosów.

Jesteśmy bardzo słabym fasadowym państwem. 
Wskazuje na to liczba i rodzaj ofiar. Przecież istnieje coś takiego jak zarządzane ryzykiem. Kto myślący w kategoriach interesu państwowego pozwala na taki skład delegacji umieszczony w zdezelowanym samolocie?
Rozpoczęto identyfikację zwłok i przetworzenie ich do kraju. A według mnie oni powinni spocząć właśnie tam. Powinni dołączyć do tych, którzy spoczywają w katyńskim lesie. Niech ten las stanie się naszą narodową Mekką.

To początek końca PO. 
Partia ta straciła powód swej egzystencji, bo nie wypada już walić w PiS. Choć na katastrofie straciła nie tylko ta partia. To początek końca układu rządzącego w Polsce. Może początek jakiegoś odrodzenia? Choć zaczynam w to wątpić.
Moje życie od trzech dni to nieustanna próba umysłowego zapanowania nad chaosem myśli i ogarnięciem tego co w około. Od dawna wiem, że rozum świata nie pojmie. W sobotę okoliczności przypomniały mi o tym w sposób dobitny i twardy jak płyta mińskiego lotniska. Nie dziwi mnie postawa Rosjan. Zwykłych Rosjan a nie polityków. Wierzę w ich dobre intencje i szczere współczucie. W końcu sami wycierpieli przez prawie 100 lat czerwonej niewoli bardzo wiele. Doskonale więc rozumieją co się stało.

A życie toczy się dalej
Mój pies przed otwartą furtkę wyszedł na drogę. Pytanie: kto ją otworzył? Małżonka znalazła zaraz winowajcę. Moja młodsza latorośl przyznała się natychmiast
- Nie wolno otwierać furtki, bo Mucha kogoś pogryzie, a wtedy pójdziemy do więzienia - wytłumaczyła mu moja małżonka.
- Będę już zawsze zamykać bramkę, bo nie chcę iść do więzienia. Nie do twarzy mi w paskach... - odparł pięciolatek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj