wtorek, 6 kwietnia 2010

Wiosenny zew wolności

No i przyszła wiosna. Skończyły się też Święta Wielkiej Nocy. Wiosna to odrodzenie życia, a Wielkanoc to zmartwychwstanie więc jedno z drugim jest nierozerwalnie związane.
W fabryce w której pracowałem dawno temu starsi koledzy wspominali czasy, gdy istniał obowiązek pracy. Dotyczył on również Cyganów – Romami zwanych obecnie. Według relacji starszych kolegów wychodził taki przed produkcyjną halę, wystawiał twarz na pierwsze promienie wiosennego słońca, wdychał pierwsze hausty wiosennego powietrza i po przerwie obiadowej już go nie było. Czuł zew natury, który myśmy osiadli od pokoleń już utracili. Co bardziej wytrwali „pracownicy” czekali jeszcze do końca miesiąca, aby wziąć wynagrodzenie i nową roboczą odzież wraz z butami. Wiedzieli jak wykorzystać system. Gdy usłyszałem tę historię poczułem podziw dla tych ludzi. Wolności nie zrozumie kto jej nie zaznał. Niewolnikowi ciężko jest zrzucić jarzmo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak masz ochotę to skomentuj