Robiąc przedświąteczne zakupy przyjrzałem się bliżej dość nowej profesji, a mianowicie hipermarketowym ochroniarzom. Jest on ubrany w służbowy uniform z rzadka pasujący. Co po niektórzy mają w uchu słuchawkę – nieodzowny rekwizyt każdego ochraniającego – sugerujący, że jest on w stałym kontakcie z centralą. Słuchawka spełnia jeszcze jedną rolę, a mianowicie zawsze ochroniarz może powiedzieć coś do słuchaweczki jak będzie jakiś problem i za chwilę zjawi się tu cała armia podobnych jemu "harpaganów". Słuchawka to taki przycisk bezpieczeństwa. Mówi: "nie ruszaj mnie, bo nie wiesz kto za chwilę się tu zjawi". To trochę tak jak z pięknymi owadami, które swymi kolorami informują potencjalnych drapieżników: "I co z tego, że mnie widzisz? Jak mnie zjesz to się rozchorujesz." Faktem jest, że profesję ochroniarza hipermarketowego wykonują osoby wyjątkowo wątłe, słabej postury i dopiero w sile pięciu potrafiący staruszce odebrać dwie schowane do torebki czekolady. Co decyduje o wyborze takiej a nie innej profesji? Płacą pewnie nie za wile, a ile to się człowiek nadenerwuje, bo jeszcze ktoś mu zrobi krzywdę i nawet blef ze słuchawką nie podziała. Po chwili refleksji już wiedziałem: kompleksy. Taki nieszczęśnik może poczuć się przez chwilę kimś ważnym, co najmniej jak kontroler biletów w autobusie.
Polityk to też robota dla zakompleksionych. Ci to po całej linii łatają swoje nadszarpnięte ego bo od nich coś zależy. I choć w domu żonka czasami szmatą przyłoży to w sejmie na debacie można pokazać jakim się jest twardzielem. I dziennikarze pytania zadają i można czasami pokazać maluczkim, że coś się może. Jest się takim.... celebrytą. Czym polityk jest niższego szczebla tym bardziej się napina, tym bardziej się stara, a i tak nie robi tego czego od polityka należałoby oczekiwać: mówienia prawdy. W niektórych częściach świata polityką zajmują się ludzie, którzy osiągnęli sukces, a więc często niezależni finansowo. Taki człowiek jest albo bardzo drogi przy próbie kupienia albo nieprzekupny w ogóle. Może zatem unieść się poza chwilowe partyjne czy kastowe interesy. Prawdziwy polityk musiałby umieć stanąć ponad systemem kierując się jedynie racją stanu. Trudno oczekiwać tego od parlamentarnych "liczydiet". Ci którzy u nas takie cechy posiadają traktują politykę instrumentalnie lub stronią od niej.
Wniosek. To kompleksy decydują o tym, że nie mamy prawdziwych ochroniarzy w hipermarketach i prawdziwych polityków w sejmie. Jedni i drudzy są ich karykaturą.
Polityk to też robota dla zakompleksionych. Ci to po całej linii łatają swoje nadszarpnięte ego bo od nich coś zależy. I choć w domu żonka czasami szmatą przyłoży to w sejmie na debacie można pokazać jakim się jest twardzielem. I dziennikarze pytania zadają i można czasami pokazać maluczkim, że coś się może. Jest się takim.... celebrytą. Czym polityk jest niższego szczebla tym bardziej się napina, tym bardziej się stara, a i tak nie robi tego czego od polityka należałoby oczekiwać: mówienia prawdy. W niektórych częściach świata polityką zajmują się ludzie, którzy osiągnęli sukces, a więc często niezależni finansowo. Taki człowiek jest albo bardzo drogi przy próbie kupienia albo nieprzekupny w ogóle. Może zatem unieść się poza chwilowe partyjne czy kastowe interesy. Prawdziwy polityk musiałby umieć stanąć ponad systemem kierując się jedynie racją stanu. Trudno oczekiwać tego od parlamentarnych "liczydiet". Ci którzy u nas takie cechy posiadają traktują politykę instrumentalnie lub stronią od niej.
Wniosek. To kompleksy decydują o tym, że nie mamy prawdziwych ochroniarzy w hipermarketach i prawdziwych polityków w sejmie. Jedni i drudzy są ich karykaturą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj