Jeszcze nigdy nie było tak aby jakieś święto pasowało tak dokładnie do tytułu mojego bloga. Jazda konna to rzeczywiście ulubiony sport pomników. A postacie na pomnikach się zmianą... Na kasztance powiem tak naprawdę zasiąść kto inny. Generał Tadeusz Rozwadowski. To on był pierwszym dowódcą sił zbrojnych niepodległego Państwa Polskiego w 1918 r. i to on dowodził naprawdę obroną Warszawy w 1920 roku. Poniżany i zhańbiony zginał na skutek intryg i podtruwania w więzieniu po zamachu majowym.
Hasło w Wikipedii dotyczące generała bardzo wiele wyjaśnia odnośnie kulisów powstania i trwania II Rzeczpospolitej.
Hasło w Wikipedii dotyczące generała bardzo wiele wyjaśnia odnośnie kulisów powstania i trwania II Rzeczpospolitej.
Ktoś kiedyś powiedział, że historia to zbór faktów których część wydążyła się naprawdę. Należy umieć odróżniać fakty od mitów i propagandy.
Wincenty Witos w swych pamiętnikach pisze:
„W najwyższym stopniu musiały też razić i niepokoić kłamstwa, których się chwycili socjaliści, chcąc nimi zakryć prawdziwy stan rzeczy. Opowiadali szeroko różne, wprost nieprawdopodobne historie, roznosili przeróżne wiadomości. Rywalizując z austriackim sztabem głównym, krakowski ich dziennik „Naprzód” w numerze z dnia 10 sierpnia przyniósł wiadomość o stoczonej w okolicy Miechowa bitwie pomiędzy wojskiem rosyjskim a „Strzelcami” Piłsudskiego. Wyliczył nawet, że w bitwie – rzecz naturalna zwycięskiej – padło 140 „Strzelców” i 500 żołnierzy rosyjskich. Kiedy wiadomość ta, podana tłustym drukiem, obiegła cały kraj, dostałą się nawet do Wiednia, gdy posypały się pochwały i wyrazy podziwu i uznania dla polskiego męstwa – okazało się, że żadnej bitwy pod Miechowem nie było. A przecież nie tylko „Naprzód” puścił w świat tę wiadomość, bo jedne z najwybitniejszych posłów socjalistycznych opowiadał mi z przejęciem o bitwie, podając najdrobniejsze szczegóły, a nawet nazwiska tych, co się w niej najwięcej odznaczyli. Tą wiadomością karmiono naiwną opinię przez parę tygodni, a gdy ona przebrzmiała, chwytano się innych. Były one równie niepoważne, jak i mało skuteczne, zostały też przekreślone wypadkami idącymi niepowstrzymanie naprzód i nie dającymi rzeczywistość zakryć niczym.”
Wincenty Witos, Moje wspomnienia, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1981 s. 366
Jak widać w historii wszystko już było, wojna propagandowa to nie wynalazek najnowszy, a socjaliści z natury rzeczy kłamią.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj