Czasami łapię się na tym, że łapię się dziwię się zwykłym rzeczom. Dzisiaj zadziwiło mnie, że oto taki decymetr sześcienny zwany litrem w przypadku wody waży równio kilogram. Mamy więc połączenie miary długości, objętości i masy. A łącznikiem tego wszystkiego jest… woda. Przypadek? Podejrzewam że nie. Ktoś tworząc miary musiał oprzeć się na czymś stałym i uniwersalnym. I tak ziemskie miary mają swój początek w tym, co stanowi niezbędny składnik życia. Nie podejrzewam, że za tym „zbiegiem okoliczności” stoi jakieś filozoficzne przesłanie. Raczej jest to kwestia praktycznego podejścia. Mając dość precyzyjną miarę długości można z dziecinną łatwością mieć również miary pojemności i masy.
Jak widać umiejętność obserwacji rzeczy podstawowych jest dość pouczająca. Bo na świecie wszystko tak jak woda tworzy system wpływających na siebie wzajemnie czynników.
A wiele ciekawych rzeczy dzieje się tuż za naszą granica.
Oto sąd na Ukrainie skazał byłą premier tego kraju Julie Tymoszenko na 7 lat pozbawienia wolności za niekorzystnie dla kraju popisanie umowy gazowej z Rosją. I podniosły się głosy protestu we wszystkich okolicznych krajach. I pewnie wcale nie chodzi o ową nieszczęsną kobiecinę z odrostami na głowie. A jeśli założymy, że umowa z Rosją rzeczywiście była niekorzystna i że nie jest to polityczna hucpa tylko normalny wyrok dla malwersanta? Wtedy nagle wszystkie międzynarodowe protesty zyskają inny sens. Bo oto sąd w Kijowie stworzył niebezpieczny precedens. Być może inne sądy w innych krajach pójdą za tym przykładem i zacznie karać polityków za ich błędy? Ktoś zacznie patrzeć na umowy kredytowe, zadłużenie i marnotrawstwo? Ktoś inny dopatrzy się stworzonych specjalnie luk prawnych. Nie to nie możliwe. Należy zaprotestować, bo i u nas przyjdzie komuś do głowy podobne rozwiązanie. Wtedy nasz „drogi” wicepremier Pawlak odpowiedzialny, jak Julia za podobną gazową umowę powinien dostać wyrok co najmniej 50 lat do odsiedzenia.
Mnie więcej w tym samym czasie nasi południowi sąsiedzi – Słowacy powiedzieli w parlamencie, że nie mają zamiaru płacić na greckie długi. W wyniku tego jasnego przekazu upadł rząd równie pięknej jak Julia pani premier i cały misterny pakiet stabilizacyjny szlak trafił. No i co z tego? A no nic. Tradycyjnym europejskim zwyczajem głosowanie ma być powtórzone. A jak się komuś nie podoba, to wiedzie Bundeswera, o przepraszam, Europejskie Siły Stabilizacyjne, lub inna wymyślona na prędze formacja „pokojowa” i zrobią porządek. Ale to przyszłość i ostateczność. Najpierw trzeba będzie uruchomić armię agentów, figurantów i pożytecznych idiotów po to, aby załatwić to bardziej cywilizowany sposób.
Ale przecież tak już bywało w dawnych czasach, że gdy jakieś miasto się zbuntowało i nie chciało płacić podatków monarsze, ten wysyłał tam wojska, zdobywał miasto i nie dość, że wziął to co chciał, to jeszcze wystawiał rachunek za oblężenie. Władców niegdyś było wielu. Dziś jest jeden, ale otoczony zgrają pozorantów tak, aby nikomu nie przyszło przypadkiem do głowy kto tu wydaje rozkazy.
Jak widać czasy nasze nie różnią się znacznie od tych feudalnych, z tą tylko różnicą, że nikomu teraz nie chodzi o ziemię i że lud może sobie sam wybrać wójta (czasami nawet kobietę), którego potem może obsobaczyć od czci i wiary, a nawet zamknąć do więzienia za to, że zapłacił panu za duży haracz. Czyli system feudalny nie był taki zły! Powinni cieszyć się konserwatyści! Mała to wszakże pociecha, tym bardziej, że poziom haraczy przez ostatnie tysiąc lat wzrósł na pewno o 1000 procent. Feudalizm nie jest zły – to prawda. Pod warunkiem jednak, że haracz dla władcy jest niski i gdy wiadomo kto jest wójtem, a kto królem.
A woda? Woda płynie sobie spokojnie. Nikomu nie przeszkadza, jest wszędzie i dla wszelkiego życia stanowi początek. Bo wszystko płynie. Tak więc i te misterne doczesne zabiegi trafi szlak. To tylko marność i kolosy na glinianych nogach. Życie jest za krótkie aby martwić się o cały świat, który w naturalny sposób i tak dokona samoregulacji. Ale nic nie zaszkodzi obserwować i wyciągać wnioski nawet z bardzo oczywistych spraw. Nie wiadomo kiedy ta wiedza będzie użyteczna. Umiejętność dostrzeżenia kto jest kim w tej maskaradzie urasta przeto do rangi wiedzy tajemnej.
Edit 13 październik 2011, godz. 18.33
Słowacki parlament przyjął właśnie co miał przyjąć i już wszyscy są szczęśliwi, za wyjątkiem - rzecz jasna - samych Słowaków. Tempo iście stachanowskie, nieprawdaż?