Nie lubię Dudzińskiego i nigdy go nie lubiłem. Jednak po lekturze wywiadu z nim w Rzepie nabrałemdo faceta odrobinę szacunku, gdyż powiedział wiele prawdy o politycznym półświatku. Wierzę także w szczerość jego słów o odejściu z polityki. Po tym co ujawnił odnośnie prawdziwych poselskich motywacji, negatywnej selekcji i totalnego figuranctwa niezależnie od politycznych barw nie ma już tam powrotu. Jak iluzjonistę pokazującego gawiedzi na czym polegają magiczne sztuczki w końcu spotka zemsta pozbawionych chleba dawnych kolegów po fachu, tak samo pan Dudziński uzyska miano ptaka co własne gniazdo kala. Tak to prawda. W polskiej polityce nie liczy się interes publiczny lecz przywiązanie do sitwy i przy jej pomocy dojenie państwa lub tego co z niej pozostało.
Już przecież słynny eksperyment Philip’a Zimbardo do którego zaangażował studentów i przydzielił im losowo role policjantów i więźniów udowodnił, jak łatwo człowiek przyzwyczaja się do swej roli. Po pewnym czasie nikt już nie kwestionuje faktu, że ma władzę, pomimo tego, że tak naprawdę uczestniczy tylko w dobrze zorganizowanym spektaklu, którego celem jest uświadomienie gawiedzi, że to owa gawiedź jest suwerenem.
Ciekawostką jest fakt, że Rzeczpospolita zmieniła lit swego tekstu. Jeszcze wczoraj wieczorem, gdy czytałem go w sieci to właśnie patologia polskiej polityki była wyakcentowanym wątkiem rozmowy. Dziś jest nim już rzekomy rozłam w PiS. Widać wraz z nowym właścicielem i nowym naczelnym zaczynają panować zwyczaje rodem z „Wielkiego Brata”. Ciekawe kiedy te praktyki a’la Wyborcza, przełożą się na wiarygodność tej do niedawna solidnej gazety?
Być może Dudziński wróci do polityki, ale tej na innych zasadach. Nie zdeformowanej i zmutowanej lecz takiej w której interes publiczny będzie ponad wszystko. W raz z nim być może wróci wielu innych „nabranych na demokrację”. Na razie to brzmi jak bajki o żelaznym wilku. Na razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę to skomentuj