Jak kończą rewolucjoniści i wszelkiej maści socjaliści? Często tragicznie. Oto Lenin - ojciec rewolucji i matka wszystkich innych łajdaków odszedł na skutek serii wylewów krwi do mózgu. Inne wersje podają zawały, otrucie albo i nawet syfilis. Ale jest dość prawdopodobne, że wszelkie inne przyczyny stanowiły przyczynę praprzyczynę wylewów. Wiadomo także powszechnie, że mózg wodza przechowywany jest w formalinie, a więc być może dowiemy się kiedyś jaka była w końcu główna przyczyna zatrzymania jego pracy.
Jednak prekursorem w tym zakresie był niejaki Maksymilian Robespierre, który w czasie swej rewolucyjnej dyktatury usprawnił system zabijania o pozbawianie mózgów wraz z głowami przy pomocy przyrobionej maszynki do obcinania cygar – zwanej gilotyną. Ponieważ rewolucja zwykle zżera swoje dzieci, także sam Robespierre skończył na gilotynie. Mózg dyktatora rewolucyjnego państwa skończył w koszu.
Inny socjalista - Adolf Hitler zginął strzelając sobie w głowę z rewolweru i jednocześnie zażywając cyjanek w berlińskim bunkrze. Kolejny arcy - wybitny socjalistyczny przywódca Józef Stalin zginął według oficjalnej wersji także na skutek wylewu. W tej kwestii istnieje także wiele kontrowersji. Jednak z ostatnio opublikowanych pamiętników lekarza przeprowadzającego sekcję zwłok wielkiego wodza, jego organizm był w tak fatalnym stanie, że bez względu na to co ostatecznie go dobiło i tak nie miał pisanego długiego życia. Kilka lat przed śmiercią obu powszechnie znanych opisanych wyżej morderców i tuż przed wybuchem między nimi krwawej wojny, żywota dokonał inny wybitny socjalistyczny lider. W sierpniu 1940 roku w Meksyku na od ciosu maczetą w głowę na zlecenie Stalina zginął Lew Trocki. Minęło kilka dekad i oto jeden z ostatnich (w starym styku) socjalistycznych przywódców Muammar al-Kaddafi zginął w bliżej nie wyjaśnionych okolicznościach. Jedno jest pewne. Otrzymał kulkę w głowę.
Co łączy te wszystkie i ich ofiary? To, że z ich mózgami było coś nie tak, lub też stanęły z takich lub innych przyczyn. Co ciekawe, bezpośrednią przyczyną mózgowej awarii wszystkich owych nieszczęśników nie był sam socjalizm. A być może był? W końcu w sytuacji braku innych metod obalenia „umiłowanego przywódcy” pozostaje tylko kula. A być może materialistyczna ideologia po pewnym czasie postanawia oderwać się od swego materialnego nośnika i zafundować jako byt sam w sobie?
Czy podobny los spotyka także socjalistyczne systemy, dla których finałem jest krach lub mutacja? To dość prawdopodobne, szczególnie zważywszy na fakt oderwania centralnych sterujących nimi systemów od rzeczywistości. Obserwowaliśmy to już wielokrotnie. Teraz wszystko wskazuje na to, że taki los czeka również i Unię Europejską, która w swej rozpoczętej właśnie agonii postanowiła udawać, że ma jednak pieniądze. Co zatem stanie się z kolejnymi socjalistycznymi przywódcami? Nie wiadomo. Jeśli zastąpią ich ich następcy, będą bezlitośni zwłaszcza dla ich mózgów. W końcu rewolucja pożera swe dzieci, a dzieci rewolucji w pędzie do władzy pozbawia życia swych rewolucyjnych rodziców.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że coraz częściej w mediowanym przekazie i na tzw. prawicowych blogach, pojawiają się wezwania do rewolucji, która już z samego założenia tkwi bolszewickim paradygmacie. Jeśli zatem okaże się, że z takich czy innych powodów dochodzi do likwidacji dawnych przywódców nie miejmy najmniejszych złudzeń: następcy boją się zgromadzonej w ich mózgach niebezpiecznej wiedzy, która lepiej jak przepadnie niż zostanie odkryta. Może to świadczyć o tym, że nowi byli niegdyś zausznikami starych. W takiej sytuacji trudno mówić o jakiejś odnowie.
Beria i Guevara tworzą inną kategorię: socjalistycznych funkcjonariuszy błagających o darowanie im życia tuż przed rozstrzelaniem. W przypadku kolejnej mutacji sądzę, że to właśnie ta kategoria będzie w szczególny sposób rozbudowywana.
Czekanem, a nie maczetą! Zdaje się właśnie Trocki był przynajmniej współwyznawcą credo,że celem terroru jest terror.
OdpowiedzUsuńMaczeta jest instrumentem w Meksyku raczej swojskim. Zresztą, zdolny zabójca znalazłby wiele różnych narzędzi. Czekan natomiast sam w sobie zwracał uwagę w relacjach o zabójstwie. Całkiem jak ten polon u Litwinienki.
Tak, czy inaczej wszyscy umarli na głowę zakażoną lewizną. Niewątpliwie Oburzeni.
@orjan
OdpowiedzUsuńMasz oczywiście rację. Generalnie piszę z głowy i nie wiem skąd wzięła mi się ta maczeta. Może przez ten Meksyk właśnie?
Ale nie zmienia to faktu, że mózgi lewicowych liderów są dziurawione w stopniu ponadprzeciętnym.
Ten czekan, to był tam wprowadzony właściwie na chama. Tak naprawdę to nie był czekan, tylko obrzyn czekana. Zamachowiec wszedł kryjąc czekan pod płaszczem przewieszonym przez ramię. Normalnie czekan się nie mieścił, więc obciął mu rękojeść.
OdpowiedzUsuńNo, ale nawet w Meksyku siekierki bywają o krótszym stylisku i mieściłyby się bez problemu. Widocznie chodziło o ten znak przyciągający uwagę pewną niezwykłością.
Ta obcięta rękojeść przesądziła o spapraniu zamachu. Tylko nieco, bo ranny Trocki nie przeżył. Może miał zaangażowanego lekarza?